BMC Tugra wycenione w Beneluksie na 79,5 tys. euro – pierwsze reakcje oraz koszty

BMC Tugra to zupełna nowość na unijnym rynku ciężkich samochodów ciężarowych. Samochód pochodzi z Turcji, napędzany jest 11-litrowym silnikiem Iveco, łączy to z popularną skrzynią biegów marki ZF, a jego nadwozie pomagała projektować włoska Pininfarina.

Jednym z pierwszych rynku, na których debiutuje BMC, okazały się Niderlandy. Po drogach jeżdżą tam już pierwsze egzemplarze testowe, a przy jednocześnie podano cenę tureckiego ciągnika. Spójrzmy więc jakie są pierwsze reakcje i ile trzeba za taki samochód zapłacić.

Widząc BMC Tugrę na żywo, trudno być zachwyconym. Znajomy kierowca miał ostatnio okazję oglądać ten samochód w Niderlandach i w pełni potwierdził moje wrażenia sprzed trzech lat, gdy oglądałem wczesny egzemplarz na niemieckich targach – budżetowy charakter natychmiast rzuca się w oczy, zarówno z zewnątrz, jak i w środku. Materiały użyte w kabinie odstają od „wielkiej siódemki” oraz Forda, a samo nadwozie jest raczej ciasne.

Gdy jednak samochód trafił do testów w niderlandzkich mediach branżowych, szybko pojawiły się też inne głosy. Lokalni dziennikarze doszli do wniosku, że Tugra naprawdę nienajgorzej jeździ. 460-konny silnik konstrukcji Iveco zapewnia dobrą dynamikę, kabina jest nadspodziewanie dobrze wyciszona, mile zaskakuje skuteczność układu hamulcowego i Tugra pracuje po prostu jak współczesna ciężarówka. Niderlandzki importer postawił też na bogato wyposażone konfiguracje, przez co testowe egzemplarze zaskoczyły między innymi ekranem zamiast wskaźników. Gdzie natomiast wskazywano wady? Poza niską jakością materiałów we wnętrzu, pojawiła się też wzmianka o kiepskim zgraniu elektronicznych systemów wspomagających kierowcę.

Do potencjalnych wad można doliczyć także cenę. Jak na produkt zupełnie nieznany, w pewnym sensie wręcz egzotyczny, a przy tym pozbawiony sieci serwisowej, BMC okazuje się nadspodziewanie kosztowne. Za ciągnik siodłowy 4×2 z 460-konnym silnikiem niderlandzki importer zażądał 79,5 tys. euro netto (ogłoszenie tutaj). Mowa więc o kwocie, z którą można się już przymierzać do najtańszych modeli „wielkiej siódemki”. 

Jak to wygląda w praktyce, a zwłaszcza we wnętrzu? Poniżej możecie zobaczyć prezentacje niderlandzkich magazynów „BIGtruck” oraz „Truckstar”: