Blokady na francusko-belgijskich granicach nadal się zdarzają – tak to wyglądało wczoraj wieczorem

mde

Choć temat „żółtych kamizelek” mocno ucichł, nadal można spotkać się z niespodziewanymi blokadami. Czytelnik Tomasz trafił na taką akcję wczoraj wieczorem, przy belgijsko-francuskiej granicy, jadąc od Lille w kierunku Gentu.

Tomasz dojechał do granicy około godziny 20, zatrzymując się mniej więcej pół kilometra przed protestacyjną blokadą. Demonstranci przepuszczali pojazdy w bardzo wolnym tempie, utrudniając ruch w obu kierunkach. By więc pokonać te 500 metrów i dojechać do samej blokady, Tomasz potrzebował około trzech godzin.

Protestujący zadbali o to, by każdy stosował się do ich poleceń. Jeśli jakiś samochód próbował przejechać bez pozwolenia, rozbijano przed nim szkło, rzucając butelkami tuż przed nadwozie. Część blokad została też podpalona, a obecni na miejscu policjanci po prostu wszystkiemu się przyglądali.