Białoruski kierowca jeżdżący z UE do Chin – ile zarabia, jak często jest w domu, ile ma kart?

W nawiązaniu do tekstu:

Bójki i ponad miesiąc stania w kolejce – trasy do Chin coraz bardziej sparaliżowane

W ubiegłym tygodniu świat obiegło nagranie z chińsko-rosyjskiej granicy, gdzie kierowcy nawet miesiąc czekają na przejazd lub odebranie naczepy. Wspominano też o bójkach wśród kolejkowiczów, a także o korupcji szerzącej się wśród rosyjskich służb granicznych. Ile natomiast może zarobić kierowca, który pracuje w tak skrajnych warunkach? Odpowiedź na to pytanie właśnie podały białoruskie media.

W artykule magazynu motoryzacyjnego „Avtobiznes” wypowiedział się kierowca z Mińska. zatrudniony w bardzo dużej, białoruskiej firmie. Przewoźnik ten ma rejestrować swoje ciężarówki na Białorusi, w Rosji oraz w Kazachstanie, obsługując między innymi trasy łączące Unię Europejską z Chinami.

Aleksander z Mińska postanowił pracować na właśnie unijno-chińskich wyjazdach i dlatego przydzielono go do ciężarówki na rejestracjach z Kazachstanu. Gdy podejmował tę pracę, wszystko zapowiadało się naprawdę atrakcyjnie – miał odbywać około miesięczne „kółko” między Europą a Chinami, a następnie na miesiąc zjeżdżać do domu. Miał więc być częściej w domu niż wielu kierowców jeżdżących tylko po Unii, na przykład w polskich firmach.

Jak też stwierdził kierowca, zachęciły go warunki finansowe: 75 euro dniówki na terenie Unii Europejskiej, 55 euro na terenie Białorusi, Rosji lub Kazachstanu, a także 25 euro za każdy dzień stania przy chińskiej granicy.

Gdy jednak przyszło starcie z rzeczywistością, wszystko przestało wyglądać tak różowo. Miesiąc w trasie okazał się niewystarczający do wykonywania tej pracy. Nierzadko potrzebne są dwa lub nawet trzy miesiące, co oczywiście wiąże się z kolejkami na chińskiej granicy. Jednemu z kolegów Aleksandra zdarzyło się czekać na chiński przeładunek naczepy przez 42 dni! To też sprawia, że wśród dniówek mogą dominować te po 25 euro, w dużej mierze pochłaniane przez koszty utrzymania.

Białorusin skarży się też, że europejsko-chińskie przewozy wymagają pracy za dwóch. Jak twierdzi, na jednej karcie do tachografu jeździ tylko po krajach Unii Europejskiej oraz po Białorusi. Gdy natomiast minie białorusko-rosyjską granicę w Krasnajej Gorce, wymagana jest jazda na dwie karty. Nawet 5000 kilometrów przejeżdża się w 4-5 dni, by jak najszybciej stanąć w nowej kolejce do granicy.