Do kwietnia bieżącego roku Białorusini byli prawdziwym potentatem wschodnio-unijnego transportu. Ich firmy wchodziły wszędzie tam, gdzie tylko dało się dojechać na kołach i w bardzo dużej mierze opanowały na przykład trasy na chińską granicę. Kiedy więc Unia Europejska wprowadziła swoje sankcje, Białorusini naprawdę mocno przy tym oberwali.
Dzisiaj, prawie dziewięć miesięcy po wprowadzeniu tych ograniczeń, pojawił się bardzo symboliczny wniosek. Chcąc znaleźć nowe miejsce pracy dla swoich flot, Białorusini proszą o powszechne dopuszczenie do rosyjskiego rynku przewozowego. Konkretnie zależy im przy tym na prawie do kabotażu w Rosji, a także na zniesieniu ograniczeń przy przewozach między Rosją a krajami trzecimi. Ujmując to więc w dużym skrócie, białoruskie firmy chcą kursować po Rosji na takich samych zasadach, jak te obowiązujące dzisiaj wewnątrz Unii Europejskiej.
Powyższy wniosek sformowało białoruskie stowarzyszenie przewoźników BAMAP, w odpowiedzi na obecną sytuację w branży, wywołaną sankcjami. Warto też dodać, że już kiedyś Rosjanie myśleli o dopuszczeniu Białorusinów do kabotażu, ale sprawa spotkała się wówczas z bardzo ostrym sprzeciwem. Rosyjscy przewoźnicy byli bowiem zdania, że białoruskie firmy wprowadzą na ich krajówce prawdziwy „dumping cenowy”.