Belgowie chcą bronić łatwiejszego kabotażu i zgłoszą Pakiet Mobilności do Trybunału

Z samego rana podawałem, że Bułgarzy bardzo ostro zareagowali na zatwierdzone zapisy Pakietu Mobilności. Trudno było się temu dziwić, wszak bułgarscy przewoźnicy znani są z wysyłania kierowców na wyjątkowo długie „przerzuty” lub kabotaż po Zachodzie.

Teraz jednak okazuje się, że podobną reakcję Pakiet Mobilności wywołał w Belgii oraz Holandii. Co więcej, Belgowie zapowiadają wykonanie dokładnie tego samego kroku, który zapowiedzieli już Bułgarzy. Mianowicie, chcą zgłosić sprawę do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, licząc, że zapisy Pakietu Mobilności nie wejdą ostatecznie w życie.

Przymusowe zjazdy do kraju co osiem tygodni oraz stosowanie zagranicznych płac minimalnych to w przypadku ciężarówek na belgijskich i holenderskich rejestracjach żaden większy problem. Kluczowa okazuje się jednak kwestia kabotażu, który jest dla przewoźników z Beneluksu bardzo częstą formą działalności.

Jak stwierdził belgijski minister transportu, François Bellot, belgijskie firmy muszą uzupełniać swoją stałą pracę dodatkowymi trasami w formie kabotażu. Dzięki temu łatwiej przetrwać im na rynku. Jednocześnie dotychczas było to bardzo łatwe, gdyż Belgia otoczona jest przez kraje o bardzo silnie rozwiniętej gospodarce.

Na starych zasadach, ciężarówka zawsze mogła zjechać na weekend do Belgii i od poniedziałku kontynuować kabotaż. Gdy jednak w życie wejdzie Pakiet Mobilności, coś takiego nie będzie już możliwe. Po każdych trzech wykonanych kabotażach pojazd będzie bowiem objęty aż czterodniowym okresem „cooling off”. W czasie jego trwania, pojazd nie będzie mógł wykonać żadnego kolejnego transportu w tym samym kraju.