Belgijski test megaciężarówek z problemami, czyli jak rowerzyści stanęli na drodze do sukcesu

Na temat testów polegających na ograniczonym wprowadzeniu do ruchu 25-metrowych zestawów wypowiadam się zazwyczaj w samych superlatywach, wręcz nadużywając słowa „sukces”. TUTAJ na przykład pisałem w powyższy sposób o testach w Holandii, natomiast TUTAJ z chyba jeszcze większym entuzjazmem pisałem o 25-metrowej próbie w Danii. Tym razem będzie jednak inaczej, bo czas na informacje o dopiero mających się rozpocząć testach na północy Belgii, z którymi już są problemy.

Jak już pisałem TUTAJ na początku stycznia, Belgia jest kolejnym krajem, który postanowił dopuścić do ruchu 25-metrowe pojazdy. Są one częścią praktycznego testu, w ramach którego Flandria, czyli północna część tego federalnego kraju, dopuściła wybraną ilość egzemplarzy do normalnej pracy. Megaciężarówki zostały wpuszczone na wszystkie flamandzkie drogi szybkiego ruchu, z wyłączeniem kilku strategicznych odcinków – m.in. tunelu Kennediego, który jest częścią ringu Antwerpii, a także wybranych części obwodnicy Brukseli.

Co ważne, aby wziąć udział w teście, firmy transport musiały najpierw zgłosić swoją oficjalną kandydaturę, w której przedstawiły konkretną trasę, po której miałyby poruszać się ich megaciężarówki, wykonując konkretną pracę. I właśnie tutaj pojawiają się problemy, bo Flamandowie zatwierdzili tylko niewielką część ze wszystkich 88 zgłoszeń.

belgia_megaciezarowka_25_metrow

Głównym powodem odrzuceń okazują się wydzielone drogi rowerowe, a raczej ich brak przy wielu drogach prowadzących z autostrad do stref ekonomicznych, czy centrów dystrybucyjnych. Sprawa wygląda bowiem tak, że w celu załadunku lub rozładunku megaciężarówki mogą oddalić się o 10 kilometrów od autostrady. Zarządzający projektem okazali się jednak odrzucać wnioski, w przypadku których owe 10 kilometrów biegło po trasach pozbawionych dróg rowerowych, oczywiście w trosce o bezpieczeństwo rowerzystów (nota bene prawdziwych królów flamandzkich dróg). Czyżby urzędnicy się bali, że rowerzyści nie zauważą 25-metrowych kolosów i w efekcie zaczną masowo wpadać pod ich koła?

Problem jest tutaj jeszcze jeden – firma, która raz wypełniła wniosek o możliwość użytkowania 25-metrowego zestawu, nie może wprowadzić w nim żadnych zmian, ani nawet złożyć go na nowo. Jeśli więc wniosek został przygotowany w niewłaściwy sposób, jego autor może na kilka lat zapomnieć o projekcie.

Źródło: TotaalTrans, zdjęcie: Van Hool