Będzie jeździł na „przerzutach” do końca pandemii – włoski pomysł na bezpieczeństwo

Włoscy kierowcy, jeżdżący włoskimi ciężarówkami na wielotygodniowych „przerzutach” – jeszcze niedawno taki widok mógłby budzić ogromne zaskoczenie. Teraz jednak, gdy we Włoszech na wirusa umiera 800 osób dziennie, wszystko może się zdarzyć.

We Włoszech zaczyna się już mówić o kierowcach, którzy przestali zjeżdżać do domów. Zagrożenie koronawirusem jest po prostu zbyt duże i nie chcą oni narażać swoich rodzin. Dla przykładu, lokalny dziennik „La Gazzetta del Mezzogiorno” opublikował taką historię z udziałem 50-letniego kierowcy z południa kraju.

Ów kierowca-przewoźnik nie zjechał do domu już od 3 marca, nieustannie krążąc po Europie z chłodniczymi ładunkami. Z polskiego punktu widzenia może to się wydawać niczym nadzwyczajnym, lecz Włosi patrzą na to jak na rzecz wyjątkową. Co więcej, zupełnie nie wiadomo kiedy 50-latek może do tego domu dotrzeć. W trasie chce bowiem zostać do zakończenia pandemii, a do domu nie wchodzi nawet po załadunku w rodzinnej miejscowości.

Dlaczego? Jak już wspomniałem, chodzi tutaj o ograniczenie zagrożenia dla bliskich. Włoch tłumaczy, że obawia się o ewentualne zarażenie żony oraz córki. Sam ma na co dzień kontakt z wieloma ludźmi i przemierza między innymi Francję, Belgię oraz Włochy. Tym samym jest osobą szczególnie zagrożoną. Podkreśla też, że dla takich osób jak on nie ma żadnych specjalnych środków zapobiegawczych. To więc dodatkowo przekonało go do pozostawania w kabinie.

Co też ciekawe, kierowca wspomina o wyraźnie zmieniającym się podejściu do Włochów. Gdy ktoś słyszy o jego pochodzeniu lub widzi włoskie rejestracje, natychmiast nabiera dużego dystansu. W ostatnich dniach bardzo silne reakcje tego typu miał zauważyć zwłaszcza w Niemczech.