Bardzo nieudany tydzień z życia „busiarza” na przerzutach – przeładunki, mandaty i inne atrakcje

Trafiłem dzisiaj w internecie na krótki opis tygodnia pracy „busiarza” jeżdżącego na przerzutach, któremu ewidentnie nie trafił się ani szczególnie dobry szef, ani szczególnie dobre auto. Uznałem, że wielu z Was tekst ten może bardzo zaciekawić, zwłaszcza, że takie kawałki z życia wzięte bardzo rzadko pojawiają się w polskich mediach branżowych. Skontaktowałem się z autorem, który nie miał nic przeciwko opublikowaniu wszystkiego na łamach 40ton.net i tym samym zapraszam do lektury.

Uwaga – powyżej opisano jeden konkretny przypadek, co więc nie oznacza, że we wszystkich firmach jazda busem musi wyglądać właśnie tak. W każdej branży są firmy lepsze i gorsze.


peugeot_boxer_przeladowany_1

Kolejny tydzień pracy w firmie DziadTRANS północne Podkarpacie.

Odmowa załadunku i dalszej jazdy z mojej strony ze względu na rozłożenie ciężaru na aucie – 5 euro palet wys. 1.8 m waga 900 kg po stronie lewej i jedna paleta 4.2 m x 0,8 m 300 kg po drugiej. Według szefa towar miał się zmieścić i nie miało być problemów z przechyłem auta, wszystko ok według niego. I faktycznie towar zmieścił się, ale przechył auta spowodowany rozmieszczeniem ładunku i wagą zagrażał bezpieczeństwu – powiedziałem jasno, że w takim stanie nie pojadę gdziekolwiek, pierwszy zakręt i leżę na boku, a tym bardziej 400 km landem po Francji. Albo mi ściągają 1 paletę – ten doładunek, albo zostawiam auto i wracam do domu we własnym zakresie. Szef naciskał telefonicznie masz jechać i ch**, nie cwaniakuj, nie rób problemów, nie wku***** mnie, chcesz dalej pracować itd. Doświadczony 32-letni właściciel 4-letniej firmy z 4 autami. Na szczęście po rozmowie z pracownikami udało się przemówić mu do rozsądku i zajęli ta długa paletę.

Oświadczyłem mu później telefonicznie, że ładunków cięższych niż 1200 kg nie będę już brał ze względu na moc auta (130 KM), wymiary zabudowy (10 epal i 2,5 wysokości) i brak poduszek – to auto nie jedzie na pusto, a co dopiero z takim ciężarem. I PRZEDEWSZYSTKIM ZE WZGLĘDU NA OPONY BIEŻNIKOWANE, TZW. NALEWKI O DOPUSZCZALNYM OBCIĄŻENIU 1000 KG JEDNA, które dostałem jak wyjeżdżałem w ta trasę. Po co kupować firmowe opony jak można kupić nadlewki za 200 zł netto? Zrobione na tym gównie 9700 km w ponad 3 tyg. i bieżnik na przednich 2-3 mm. Auto zbieżność i geometrię ma ok, bo raz, że ma pół roku, a dwa, że na letnich Michelinach (edytowane) zrobiłem 60 tys. do wymiany.

Nie minęło długo i kolejny załadunek z doładunkami, w sumie 1800 kg o czym nie dowiedziałem przy załadunkach, a dopiero jak ruszyłem – widziałem po aucie i czułem ciężar. Pojechałem na wagę na jednej z firm i zobaczyłem 1750 kg ładunku. Oczywiście szef podał mi inna wagę, która była rzekomo w zleceniu. Powiedziałem dość, jeszcze raz taki numer i wystawie go na policji, bo jak opona strzeli i będę miał wypadek to pójdę siedzieć ja, a nie on! Mój Boxer 2.2 HDI z 10 epal zabudowa waży na pusto, z pełnym zbiornikiem, moimi rzeczami i mną 2800 kg, więc ładowność wg prawa to 700 kg.

A wczoraj 2 frachty 500 km trasy i jak się okazało 1450 kg ponownie na sobie. Tym razem zajechałem we Francji na parking na kontrolę policji i wagę, nie specjalnie, ale po prostu kontrolowali wszystkie busy i ciężarówki. Powiedzieli jasno 90 euro mandat za wagę, a szkoda, że nie 900 euro, bo szef może nauczyłby się czegoś. No i zakaz dalszej jazdy, zabrane dokumenty i miałem zrzucić 5 epal (450 kg) na inne auto żebym mógł kontynuować jazdę. Telefon do mojego szanownego prezesa i oczekiwałem na drugiego kierowcę. W między czasie przyjechało Douane i sprawdzili mi CMR, auta nie przeszukiwali (może i szkoda, o miałem tylko 14 cmr z całego tyg., większość z Francji, a dałem im tylko to co miałem pod ręką czyli wjazdowki z NL i B). Minęły 3 godz. i przyjechała blaszka z ok. 50-letnim kierowcą – strasznie był niedorobiony, nie umiał dojechać na parking po współrzędnych i 30 km jechał aż 2 godz., wyglądało jakby to był 1 dzień jego wyjazdu. Na pytanie skąd się tu wziął pokazał 4 cmr z Francji i policjanci zaproponowali mu na dzień dobry 1200 euro za kabotaż, na dodatek przeszukali mu auto i znaleźli kolejne. A jak się później okazało gość pojechał na komisariat i spędził noc w celi czekając na przelew na mandat. A ja po 6 godz. czekania w końcu doczekałem się kolejnego kierowcy, już ogarniętego, palety przerzuciliśmy na jego auto i mogłem odebrać dokumenty i polecieć dalej.

Ciekawe co przyniosą kolejne 2 ostatnie tygodnie trasy z w sumie 5-tygodniowego wyjazdu. Bo z tygodnia na tydzień jest coraz gorzej…

Kilka fotograficznych smaczków:

peugeot_boxer_przeladowany_7 peugeot_boxer_przeladowany_6 peugeot_boxer_przeladowany_5 peugeot_boxer_przeladowany_4 peugeot_boxer_przeladowany_3 peugeot_boxer_przeladowany_kolo