Autotransportery: jak wyglądają te ciągniki, jak zdjąć zabudowę i jak montowane są siodła

Temat autotransporterów ze zwykłymi naczepami wzbudził duże zainteresowanie. Nie dość, że jest to typowo kryzysowe zjawisko, to jeszcze wygląda po prostu bardzo ciekawie. Tylko spójrzcie na powyższe zdjęcie, które na polskiej autostradzie A4 wykonał Czytelnik Krzysztof. Ten MAN TGS miał nawet przyciętą tylną partię dachu, co typowe jest dla pojazdów wożących ciężarówki. 

A skoro już o tym temacie mowa, warto pokazać go także z technicznej strony widzenia. Czy ciągniki spod autotransporterów bez żadnego problemu pasują do naczep? Jak wygląda proces pozbywania się zabudowy i czy jest to operacja skomplikowana? Przyjrzymy się temu na przykładzie zabudów Eurolohr i Rolfo Ego, prezentujących nieco inne podejście do tematu.

W obu systemach bazą faktycznie są ciągniki. Wyposaża się je w pełnoprawne siodła oraz rozstawy osi do 3,9 metra. Jak też tłumaczy sam Lohr, są to pojazdy o podwójnej homologacji, nie tylko jako ciągniki, ale też jako podwozia. Dzięki temu możliwe jest osiąganie 18,75 metra długości i pracowanie z zabudowami o podwójnym charakterze.

W zabudowach już na pierwszy rzut oka widać dyszel. Nie ma więc wątpliwości, że mamy tutaj do czynienia z bardzo długimi przyczepami. Gdy jednak chcemy całą tę konstrukcję zdjąć, wszystko zaczyna przybierać formę naczep. Zabudowa ciężarówki i przyczepa pozostają bowiem złączone, a całość opiera się na tylnym wózku oraz dwóch podporach. Co więcej, takie odpinanie też wygląda po „naczepowemu”. Należy przy tym odłączyć przewody, zwolnić zapięcie siodła i wyjechać do przodu.

System marki Lohr:

Ciągnik spod Eurolohr na zdjęciach od Czytelnika Łukasza:

Po wyjechaniu spod tej „naczepy”, ujawnia się różnica między Eurolohrem a Rolfo Ego. Pierwsza z tych zabudów wymaga umieszczenia siodła na samym końcu ramy ciągnika. Również tam znajdują się wszystkie złącza. Za to za kabiną umieszcza się dodatkowe mocowania, które stabilizują zabudowę. Choć więc podpięcie zwykłej naczepy jest tu możliwe, wymaga to modyfikacji, na czele z przesunięciem siodła.

Zupełnie inaczej wygląda sytuacja z Rolfo Ego. Owszem, tutaj też mamy tutaj belkę z dodatkowymi mocowaniami, lecz złącza nie są pociągnięte aż tak daleko, a siodło pozostawia się w standardowym miejscu, między nadkolami. Niemal dowolną naczepę można więc podpiąć bez żadnych większych zmian.

Odpinanie w systemie marki Rolfo:

Ciągnik spod Rolfo Ego: