Autotransporter z ciągnikiem 6×2 oraz 17-metrową naczepą – nowość we flocie DFDS

Skandynawska firma DFDS to bardzo duży operator logistyczny, prężnie działająca spedycja, a nawet operator promowy, pływający między innymi po kanale La Manche. Naczepy zamawia się tam całymi setkami, a nawet i w tysiącach, jak miało to miejsce w czasie rekordowej transakcji z 2017 roku. Choć, jak się okazuje, nawet w tak ogromnej flocie może znaleźć się miejsce na specjalistyczną ciekawostkę.

Szwedzki oddział DFDS zamówił swoją pierwszą naczepę włoskiej marki Rolfo. Tym samym powstał zestaw do przewozu samochodów, mogący zabrać na pokład nawet dziewięć typowych aut osobowych. A że mowa tutaj o konfiguracji na Skandynawię, cała konstrukcja wyraźnie różni się od autotransporterów spotykanych w Europie na co dzień.

Zacznijmy od tego, że bazą nowego zestawu DFDS jest Volvo FH 460 z podwyższoną kabiną typu Globetrotter. To pełnoprawny ciągnik siodłowy, wyposażony w typowo skandynawski układ osi 6×2. Choć, co wyróżni to Volvo na tle wielu innych egzemplarzy ze Szwecji, ostatnia oś nie jest tam unoszona. Układ podnoszenia prostu nie zmieścił się w podwoziu, gdyż mamy tutaj do czynienia z obniżonym poziomem siodła.

Dalej mamy zaś naczepę Rolfo Blizzard 4.1, będącą aż 17-metrowym i 32-tonowym pojazdem. Model ten został przygotowany specjalne dla skandynawskiego, rosyjskiego lub nawet afrykańskiego rynku, gdzie limity długości zestawu są znacznie bardziej liberalne. Dla przykładu, w Szwecji zestaw z pojedynczą naczepą może liczyć do 24 metrów długości, więc nawet z bardzo długim ciągnikiem Rolfo Blizzard 4.1 zmieści się tam w limitach. 

Co też ciekawe, omawianą naczepę dostarczono w wersji Hybrid, wyposażonej we własny napęd elektryczny dla pompy hydraulicznej. Dzięki temu ciągnik pracujący z Rolfo Blizzar 4.1 nie musi posiadać hydrauliki, dając znacznie większą dowolność w doborze pojazdu.

Oczywiście przy naszych zestawach wszystko to brzmi niezbyt imponująco. W końcu nasze ciężarówki też mogą zabrać po dziewięć lub nawet dziesięć samochodów, pomimo znacznie bardziej restrykcyjnych norm. U nas jednak autotransportery trzeba tworzyć na bazie specjalistycznych ciągników, ze znacznie mniejszymi kabinami i o ograniczonej uniwersalności. Można było sobie to uświadomić wiosną ubiegłego roku, na początku pandemii, gdy takie malutkie ciągniki próbowało łączyć ze zwykłymi naczepami. Prezentowałem to w tym artykule: Autotransportery: jak wyglądają te ciągniki, jak zdjąć zabudowę i jak montowane są siodła