Autotransporter na 30 samochodów – wyjaśnienie zjawiska i przykład kontroli

W sieci pojawiło się ostatnio bardzo ciekawe nagranie z udziałem gigantycznego, chińskiego autotransportera. Film szybko zdobył dużą popularność, a przy okazji też wywołał bardzo wiele pytań. Dlatego postanowiłem przygotować małe wyjaśnienie tego tematu.

Zestaw z nagrania opiera się na ciągniku siodłowym FAW JH6, wyposażonym w 12,5-litrowy silnik o mocy 500 KM, zautomatyzowaną skrzynię ZF Traxon oraz układ osi 6×4. Tutaj od razu dodam, że FAW to najpopularniejsza marka w Chinach, a sam model JH6 powszechnie występuje w „pociągach drogowych”, za sprawą egzemplarzy wytwarzanych w Republice Południowej Afryki (co opisywałem w tym artykule). Za tym ciągnikiem mamy natomiast trzyosiową naczepę, którą wręcz trudno opisać słowami. W dolnej części ma ona pojedynczy pokład na samochody, w górnej części umieszczono dwa pokłady równolegle do siebie, do tego dochodzi olbrzymi rozstaw osi i olbrzymi zwis tylny, a wszystko umieszczone jest na trzyosiowym wózku, wyposażonym w podwójne ogumienie.

Przeglądając się naczepie, możemy naliczyć na niej 30 samochodów osobowych. Konkretnie jest to 30 egzemplarzy chińskiego, elektrycznego auta kompaktowego BYD E2, rozmiarami porównywalnego z Volkswagenem Golfem, a masą własną nieznacznie przekraczającego 1,3 tony. Łatwo więc policzyć, że ładunek prezentowanego zestawu musiał ważyć około 40 ton. Dodajmy do tego jeszcze ciągnik w układzie 6×4 oraz wyjątkowo rozbudowana naczepę, a dojdziemy zapewne do 60 ton masy całkowitej.

Zdjęcia z kontroli w Jiangbei:

Zdjęcia: Biuro Bezpieczeństwa Publicznego Jiangbei

Czy takie zestawy są legalne na chińskich drogach? Co ciekawe, kiedyś były. Przez wiele lat autotransportery nie podlegały w Chinach pod limity długości i szerokości, by nadążyć za olbrzymim tempem tamtejszej produkcji motoryzacyjnej. To właśnie w ten sposób zrodził się pomysł na równoległe ustawianie dwóch górnych pokładów.. Gdy jednak na drogach zaczęły pojawiać się coraz bardziej niebezpieczne konfiguracje, władze wycofały się z tego podejścia. W okresie 2016-2018 stopniowo zaostrzano przepisy, najpierw obejmując naczepy limitem szerokości, wynoszącym 2,55 metra, a następnie też limitem długości, wyznaczonym na 13,75 metra. Długość kompletnego zestawu też ograniczono, do 17,1 metra przy ciągniku z silnikiem pod kabiną lub do 18,1 metra przy ciągniku typu torpedo.

Problem jednak w tym, że na chińskim rynku transportowym dochodzi do bardzo wielu nadużyć. Przeładowywanie lub przekraczanie wymiarów odbywa się tam na skalę, której nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie w Europie. Gdy więc wyjątkowo długie autotransportery zostały zdelegalizowane, część firm nie przestała ich stosować, a jedynie ograniczyła ten użytek. Zatrzymano je na dalekobieżnych „wahadłach”, w ramach których nielegalne naczepy mają poruszać się praktycznie tylko po autostradach. Założenie jest więc takie, że mniejsze zestawy dowożą samochody do autostrady, tam następuje przeładunek na zestaw mieszczący 30 pojazdów, po czym zbyt długa i zbyt szeroka ciężarówka rusza w daleką trasę, by rozładować się przy zjeździe z autostrady.

Jak sugerują chińskie doniesienia na ten temat, w ruchu autostradowym nielegalne zestawy cieszą się pewnym „przymykaniem oka”. Gdy jednak olbrzymi autotransporter zjedzie na trasę niższej kategorii, jak najbardziej musi obawiać się policji. Tutaj przykładem może być zatrzymanie z 18 listopada 2024 roku, z regionu Jiangbei w środkowych Chinach. Patrol policji wyłapał wówczas zestaw z 41-metrowa naczepą, który załadowywano samochodami na szerokiej, trzypasmowej ulicy, tuż przy wjeździe na autostradę. Kierowca przyznał funkcjonariuszom, że tak duże rozmiary naczepy to efekt nieautoryzowanej przeróbki, wykonanej na bazie zupełnie standardowej naczepy. To oznacza, że legalny pojazd o długości 13,75 został wydłużony niemal trzykrotnie, nie otrzymując przy tym żadnych zmian w dokumentach i nie przechodząc żadnego oficjalnego badania. Chińscy funkcjonariusze określili to złamaniem przepisów o rejestracji pojazdów mechanicznych, wystawiając grzywnę w wysokości 500 juanów (około 270 złotych).

Nie, to nie jest artykuł na prima aprilis, takie rzeczy dzieją się naprawdę 😉