Autosan H9 oraz Volvo FH w czołowym zderzeniu – dwie osoby trafiły do szpitala

Z uwagi na swoją ogromną popularność i często trudne warunki użytkowania, zdjęcia rozbitych Autosanów H9 przez lata regularnie trafiały do mediów. To także ten model autobusu uczestniczył w największej katastrofie w historii polskiego ruchu drogowego. Miało to miejsce 2 maja 1994 roku, w Gdańsku, gdy skrajnie przepełniony Autosan H9 zakończył wyprzedzanie ciężarówki marki Jelcz, zaczął zjeżdżać na swój pas ruchu i wtedy też doznał wystrzału opony. Pojazd gwałtownie odbił wówczas na prawo, wbił się w drzewo samym środkiem nadwozia, a śmierć poniosły łącznie 32 osoby.

Dzisiaj widok rozbitej „H-dziewiątki” może już nieco zaskakiwać. Występowanie tych pojazdów znacznie się zmniejszyło, a ewentualny użytek odbywa się na spokojnych, mało uczęszczanych trasach. Dlatego też postanowiłem opisać zdarzenie z ciężarówką, do którego w poniedziałek rano doszło nieopodal Jarosławia, w województwie podkarpackim.

Autosan H9, należący do lokalnego PKS-u, poruszał się drogą wojewódzką nr 835. Wokół panowały akurat zimowe warunki, a jezdnia była w złym stanie technicznym. W miejscowości Manasterz pojazd dojechał do łuku w lewo, który dodatkowo połączony był ze zjazdem ze wzniesienia. Tam 59-letni kierowca prawdopodobnie stracił panowanie nad pojazdem, zjechał na przeciwległy pas ruchu i uderzył w nadjeżdżające z naprzeciwka Volvo FH, ciągnące załadowaną naczepę do przewozu drewna.

Jak podaje lokalna policja, kierowca Autosana przeżył zdarzenie, ale musiał zostać przetransportowany do szpitala. Trafił tam też jeden z trzech pasażerów, 81-letni mężczyzna zamieszkały w najbliższej okolicy. 38-letniemu kierowcy ciężarówki na szczęście nic poważnego się nie stało. Na miejscu pracowało sześć zastępów państwowej i ochotniczej straży pożarnej, a także lądował ratowniczy helikopter.

Źródło zdjęć: Komenda Powiatowa PSP w Przeworsku