Więcej na temat FH LNG pisałem poniżej:
Volvo FH LNG dotarło do Polski – miałem okazję się nim przejechać i poznać kilka ciekawostek
Belgijska firma Transport Frans Hendrickx en Zonen odebrała w ostatnich dniach osiem ciągników siodłowych FH. Są to ciężarówki po delikatnym tuningu w stylu typowym dla krajów Beneluksu. Wyróżniono je więc z niskimi kabinami z dwubarwnym malowaniem, czy klasycznymi tablicami świetlnymi na dachu. A jednocześnie są to też ciągniki siodłowe na płynny gaz ziemny (LNG).
Regularnie śledzę zamówienia gazowych pojazdów i przyznam, że takich ciągników na LNG jeszcze nie widziałem. Jeśli zaś chodzi o dane techniczne, to mamy tutaj FH 420 LNG, czyli słabszą wersję gazowego FH-acza. Mamy tutaj 13-litrowy silnik o mocy 420 KM, który spala mieszankę LNG oraz oleju napędowego, w proporcji 95:5.
Dlaczego firma zdecydowała się na FH LNG? Transport Frans Hendrickx en Zonen przyznaje, że gazowe ciągniki nie należały do tanich. Koszty płynnego gazu ziemnego są jednak w Belgii na tyle atrakcyjne, że wysoki koszt zakupu zwróci się po trzech latach. Następnie zaś auta będą generowały oszczędności, przy okazji niosąc z sobą korzyści ekologiczne.
Trzeba tutaj pamiętać, że spalanie LNG jest znacznie czystsze niż spalanie oleju napędowego, do minimum ograniczając emisję szkodliwych tlenków azotu. Zmniejsza się też emisja CO2, o około 20 procent. Wada to natomiast zasięg, w przypadku Volva FH na LNG wynoszący zaledwie 1000 kilometrów.