Areszt dla kierowców ciężarówek – ten po narkotykach na wolności, ten od pożaru w zamknięciu

W nawiązaniu do tekstów:

Pożar na S3/A6: kierowca został aresztowany i zarzuca mu się umyślne spowodowanie katastrofy

Ciężarówka jechała pod prąd i taranowała samochody – kierowca był pod wpływem środków odrzucających

W ciągu dwóch ostatnich weekendów doszło do przerażających zdarzeń z udziałem samochodów ciężarowych. Tydzień temu, na trasie S3/A6, po najechaniu na tył w autach osobowych spłonęło sześć osób. W miniony weekend głośno było zaś o przypadku jazdy po prąd, w którym ciężarówka staranowała 14 samochodów.

W ramach następstw obu zdarzeń pojawiła się kwestia aresztowania kierowców. Mężczyzna odpowiedzialny za najechanie na tył przebywa w areszcie już od kilku dni i może tam spędzić nawet trzy miesiące. Jest to środek zapobiegawczy, który wyznaczył dla niego sąd.

Dzisiaj jednak pojawiła się informacja, że adwokat kierowcy zamierza odwołać się od tej decyzji. Będzie walczył o wypuszczenie kierowcy z aresztu, gdyż nie widzi żadnych podstaw do trzymania go w zamknięciu. Jego zdaniem, 35-latek powinien czekać na rozprawę na wolności.

Faktem jest, że polskie prawo przewiduje konkretne zasady odnośnie pobytu w areszcie. Środek ten powinien być stosowany tylko w sytuacji, gdy istnieje prawdopodobieństwo ucieczki podejrzanego lub prób jego wypływania na śledztwo. Stąd też obiekcje adwokata.

Co natomiast z drugim kierowcą, odpowiedzialnym za jazdę pod prąd? Mężczyzna ten usłyszał już zarzut sprowadzenia niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Prawdopodobnie odpowie też za jazdę po narkotykach, gdyż pierwszy policyjny test wykazał obecność takich substancji w ogranizmie.

Niemniej w tym przypadku sąd aresztu nie zasądził, stwierdzając, że nie ma ku temu podstaw. Kierowca ze skłonnością do narkotyków poczeka więc na wyrok na wolności, a wiele osób nie kryje wobec tego oburzenia. Co więcej, swoje zażalenie zapowiedziała także prokuratura.

Fragment trzykilometrowego przejazdu przez Częstochowę: