Alkohol i manewrowanie z naczepą: ranny kierowca, rozbity ciągnik, walący się magazyn

Fot. MediaTV

Łączenie alkoholu z prowadzeniem ciężarówki może wytworzyć prawdziwie niszczycielską siłę. Bardzo wymownie świadczy o tym wczorajsza sytuacja z Holandii, gdzie manewrujący między magazynami kierowca zdołał uszkodzić swój ciągnik aż po dach kabiny.

Jak ustaliła holenderska agencja „MediaTV”, cała sprawa zaczęła się jeszcze w poniedziałkowe południe. Wtedy na holenderskiej autostradzie A20 pod miastem Waddinxveen doszło do niegroźnego najechania, spowodowanego przez kierowcę polskiego zestawu. Mężczyzna ten okazał się być pijany, czterokrotnie przekraczał dopuszczalne stężenie alkoholu w organiźmie, a w kabinie jego ciągnika znaleziono między innymi pustą butelkę pod wódce. W sprawie wszczęto więc postępowanie, które standardowo łączone jest z zakazem dalszej jazdy.

A jednak, jeszcze tego samego dnia, około godziny 20.30, służby otrzymały kolejne zgłoszenie z udziałem tego samego kierowcy. Jak się przy tym okazało, pijany mężczyzna zdołał wrócić za kierownicę Mercedesa Actrosa z chłodnią i wjechał nim w przemysłową dzielnicę w miejscowości Bodegraven, oddalonej o kilkanaście kilometrów od Waddixveen. Tam, na wąskiej ulicy otoczonej magazynami, zaczął manewrować zestawem w taki sposób, że staranował słup z kamerami monitoringu, przepchnął betonowe bloki rozdzielające poszczególne firmy, a także wjechał w bramę jednego z magazynów, zawalając ją na stojące wewnątrz Iveco Daily (film z tego zdarzenia znajdziecie tutaj). Sam kierowca odniósł przy tym obrażenia, nie będąc w stanie opuścić wraku o własnych siłach. Wyciągnięciem go na zewnątrz zajęli się strażacy, a następnie mężczyzna trafił do szpitala.

Gdy na miejsce dotarła policja, potwierdzono, że kierowca nadal znajdował się pod wyraźnym wpływem alkoholu. Wygląda więc na to, że nie tylko nie wytrzeźwiał po kolizji z godzin południowych, ale może nawet pogorszył swój stan dalszą dawką alkoholu. W sprawie wszczęto oczywiście dochodzenie, a policja prosi świadków o przesyłanie wszelkich nagrań, na których widać niebezpieczne manewry wykonywane przez niebieskiego Mercedesa na rejestracjach „WZ”. Wiadomo też, że na miejsce musiał zostać pilnie sprowadzony inspektor nadzoru budowlanego, gdyż uderzony przez ciągnik magazyn groził zawaleniem.

Jak to natomiast możliwe, że po pierwszej kolizji pijany kierowca wrócił za kierownicę i dalej siał zniszczenie, nie będąc odpowiednio dopilnowanym przez policję? Na ten temat Holendrzy jak na razie się nie wypowiadają.

Poglądowy widok na miejsce zdarzenia (przed uszkodzeniami):