Absolutnie stereotypowy przypadek – zmęczone Magnum i kierowca żyjący poza kontrolą

Wokół Renault Magnum utarł się stereotyp „ciężarówki dla dziada”. Sporo jest o tym internetowych żartów, memów i innych radosnych twórczości.

Dla wielu osób na pewno jest to stereotyp krzywdzący. Sam znam właścicieli oraz kierowców kilku naprawdę ładnych, zadbanych i sprawnych egzemplarzy. Nadal są też egzemplarze, które bezproblemowo jeżdżą w transporcie międzynarodowym. Zresztą ostatnie Magnum były bardzo udanymi samochodami, łącząc niską cenę ze sprawdzonymi, trwałymi rozwiązaniami technicznymi.

Choć są też przykłady, które pięknie ten stereotyp utwierdzają. Jak na przykład egzemplarz z poniższego, piątkowego komunikatu Inspekcji Transportu Drogowego. Jego właściciel ewidentnie nie przejmował się spękaną szybą, brakiem bieżnika w oponie, nieważnymi badaniami technicznymi, czy brakami w swoich własnych dokumentach. Nie tylko łamał on normy czasu pracy, ale też nigdy nie robił swojej kary kierowcy. Nie miał też ważnych szkoleń i badań, a prawo jazdy podobno zgubił.

Podsumowaniem kontroli były kary na kilkanaście tysięcy złotych oraz natychmiastowy zakaz dalszej jazdy.

Oto komunikat GITD:

W środę (1 października) na DK1 w Siewierzu śląscy inspektorzy Inspekcji Transportu Drogowego zatrzymali ciężarówkę, którą transportowane były meble. Jak się okazało kierowcą był sam przedsiębiorca, prowadzący działalność gospodarczą. Nie miał przy sobie prawa jazdy, które jak twierdził zgubił. Kierowca nie posiadał też ważnych orzeczeń (lekarskiego i psychologicznego) stwierdzających brak przeciwwskazań do wykonywania zawodu kierowcy, a także nie odbył odpowiedniego szkolenia, które każdy kierowca ma obowiązek przejść raz na 5 lat.

Kierowca jeździł bez karty kierowcy, gdyż nigdy jej nie wyrobił. Tachograf jednak zapisuje wszystkie aktywności jazdy w swojej pamięci, więc była możliwość przeanalizowania czasu prowadzenia przez niego pojazdu. Przedsiębiorca zeznał, że nie zatrudnia żadnego pracownika-kierowcy, a samochodem jeździ tylko on. Analiza danych z tachografu z ostatnich 29 dni wskazywała na liczne naruszenia związane z odpoczynkami dziennymi i  tygodniowymi. Aktywności kierowcy były chaotyczne, przypadkowe i niezaplanowane. Analiza czasu pracy wykazała np. naruszenie przekroczenia czasu jazdy dziennej o ponad 11 godzin, kilkanaście naruszeń skrócenia czasu odpoczynku dziennego – maksymalne o ponad 6 godzin, czy też skrócenie odpoczynku tygodniowego.

Inspektorzy mieli również zastrzeżenia do stanu technicznego pojazdu. Przednia szyba ciągnika miała wiele rozległych pęknięć, a jedna z opon naczepy była kompletnie pozbawiona bieżnika. Inspektorzy sprawdzili również ważność przeglądów pojazdów i okazało się, że przegląd naczepy skończył się w marcu, a ciągnika dzień przed kontrolą. 
Dopuszczenie do jazdy kierowcy, który nie posiada karty kierowcy, nie posiada ważnego szkolenia i badań, pojazdami, które nie mają ważnych badań technicznych, a także najpoważniejsze naruszenia związane z czasem pracy kierowcy – obciążają także osobę zarządzającą transportem, z którą każdy licencjonowany przedsiębiorca musi współpracować. W tym przypadku przedsiębiorca oświadczył, że taką certyfikowaną osobą jest jeden z członków jego rodziny. Grozi mu  kara 3000 zł.

Na miejscu kierowca został ukarany dwoma mandatami na sumę 250 zł za brak dokumentu oraz nieodpowiedni stan techniczny pojazdów. Jako przedsiębiorcy grozi mu maksymalna ustawowa kara w wysokości 12 tys. zł. Ze względu i na liczne braki w dokumentach, usterki techniczne pojazdów oraz konieczność odebrania prawidłowego odpoczynku dziennego inspektorzy wydali zakaz dalszej jazdy.