95-letni ciągnik pod „gabaryty” trafił na sprzedaż – 100 ton ze 112-konnym dieslem

Powyżej: filmowa prezentacja pojazdu, wraz z rozruchem i przejazdem

Poczuć się jak kierowca „gabarytu” sprzed 95 lat to musi być naprawdę niesamowite uczucie. Jest natomiast ku temu okazja, choć zapewne będzie się ona wiązała z wydaniem małej fortuny. Na licytację wystawiono bowiem ponadnormatywny ciągnik siodłowy marki Scammell, pochodzący z 1927 roku.

95-letni ciągnik został wystawiony przez renomowany dom aukcyjny Ritchie Bros, z siedzibą w Wielkiej Brytanii (zalicytować można tutaj). Firma opublikowała przy tym zestaw kilkudziesięciu zdjęć i filmów, podała szczegóły z zakresu konstrukcji pojazdu, a także opisała jego historię. Na zdjęciach da się nawet zobaczyć jak pojazd jeździ o własnych siłach, czy też usłyszeć dźwięk jego silnika. Jest to więc okazja, by dowiedzieć się jak transport ponadnormatywny wyglądał w okresie 20-lecia międzywojennego, w wykonaniu z potężnego wówczas Imperium Brytyjskiego.

Prezentowany ciągnik nawet w czasach swojej nowości był czymś wyjątkowym. Scammell wyprodukował tylko dwa pojazdy w takiej konfiguracji i określano je wówczas najcięższymi ciężarówkami świata. Każdy egzemplarz legitymował się możliwością obsługiwania 100-tonowych zestawów, a ponadto przewidziano możliwość pracy w parze, z jednym z ciągników pełniącym rolę pchacza. To może tłumaczyć potężny dyszel przed komorą silnika.

Z fabryki 100-tonowy Scammell wyjechał z silnikiem benzynowym, jako że diesle były w latach 20-tych jeszcze słabo rozpowszechnione i nadal wymagały dopracowania. Zastosowany silnik był też stosunkowo niewielki, mając 7 litrów pojemności, 4 cylindry i moc maksymalną na poziomie 85 koni mechanicznych. Jak to natomiast możliwe, że z tak małą mocą dało się rozpędzić ciężar wynoszący 100 ton? Odpowiedzią były oczywiście odpowiednie przełożenia, skutkujące przy okazji bardzo niską prędkością maksymalną, ledwie… 10 km/h.

Gdy diesle zyskały już na popularności, oba 100-tonowe Scammelle zostały poddane zmianie jednostek napędowych. Silnik benzynowe usunięto, a ich miejsce zajęły 6-cylindrowe diesle brytyjskiej marki Gardner, o znacznie wyższej mocy 112 KM. To nie tylko poprawiło osiągi pojazdów, ale też ograniczyło spalanie, z benzyniakiem wynoszące 1 mpg, czyli… około 280 litrów na 100 kilometrów. Do tego diesla dołożono 8-biegową skrzynię, a przeniesieniem napędu zajęły się aż cztery łańcuchy – po dwa na każdą z dwóch wąskich osi, umieszczonych w jednej linii na tyle pojazdu. Każda z tych osi liczyła po dwa koła z pojedynczym ogumieniem. Warto też podkreślić, że do wprawienia tych kół w ruch konieczne było zakręcenie korbą, gdyż właśnie tak odbywał się rozruch dawnego silnika.

O wnętrzu kabiny aż trudno się wypowiadać – to trzeba po prostu zobaczyć. Całe poszycie wykonano z drewna, pulpit był metalowy, wskaźniki losowo rozrzucono, a kierownica przypominała raczej ogromny zawór niż przedmiot do sterowania. Za to pozytywnie zaskoczył mnie wygląd miejsc siedzących, z podwójną ławką na całej szerokości pojazdu. Wygląda to nadspodziewanie komfortowo, choć akurat z tym ostatnim pojęciem 100-tonowy Scammell nie mógł mieć wiele wspólnego. Jego opony powstały bowiem z pełnej gumy, przenoszącej na nadwozie pełne wibracje, a zawieszenie było w pełni mechaniczne, co przy takich możliwościach tonażowych musiało przekładać się na niesamowitą sztywność.

Jak natomiast wyglądała praca wykonana przez tę ciężarówkę? Pierwszym i najważniejszym zdaniem tego modelu miał być transport dużych lokomotyw parowych. W swoim czasie był to wręcz jedyny model ciągnika siodłowego w Wielkiej Brytanii, który mógł obsłużyć ten rodzaj ładunków. Choć zdarzały się też inne, jeszcze cięższe prace, wykonywane w latach 30-tych, czy nawet po II Wojnie Światowej. W 1938 roku ciągnik miał na przykład uczestniczyć w przewożeniu 170-tonowego transformatora. Dla ciężarówki przygotowano też specjalną naczepę, która mogła zaoferować nawet system skrętnej osi. Nie był to jednak skręt wymuszony lub zdalnie sterowany, niczym w dzisiejszych pojazdach z Europy, lecz zamiast tego montowano niewielką budkę operatora, kręcącego w czasie jazdy ogromnym sterem, niczym na okręcie.

Scammell przy transporcie 65-tonowego steru okręgowego (1930):