Sąd z angielskiego Carlisle wydał bardzo poważny wyrok dla 33-letniego kierowcy-przewoźnika. Grand Michael I. na dziewięć miesięcy trafi do więzienia, po tym jak zarzucono mu ponad stu przypadków manipulacji tachografu.
Brytyjczyk prowadził jednoosobową firmę transportową, będąc kierowcą swojej własnej ciężarówki. Korzystał jednak z karty drugiego kierowcy, którą – jak stwierdził – znalazł we wnętrzu zakupionego pojazdu. Początkowo chciał tę kartę odesłać, jak nakazuje prawo. Gdy jednak pewnego dnia zabrakło mu czasu pracy, postanowił z dokumentu skorzystać. Czynił tak przez trzy lata, po czym wszystko wyszło na jaw przy kontroli i sprawa trafiła do sądu.
Jak podaje lokalny dziennik „The Cumberland News”, początkowo postępowanie dotyczyło 12 manipulacji czasu pracy. Ostatecznie mowa była jednak o 102 takich zdarzeniach, odnotowanych w okresie 2018-2020. W najpoważniejszych z nich dzienny czas prowadzenia był wydłużony o pięć lub sześć godzin. Co też ciekawe, prokuratura dotarła do prawowitego właściciela drugiej karty. Mężczyzna ten był na co dzień zatrudniony w fabryce, pracując w cyklu zmianowym. Dzięki temu zachowały się dokładne rejestry pracy, możliwe do skonfrontowania w zapisami tachografu. To zaś stanowiło niezbity dowód na manipulację w wykonaniu przewoźnika.
Jak już wspomniałem na wstępie, sąd zdecydował się na karę pozbawienia wolności, nałożoną na okres dziewięciu miesięcy. Tak poważny wymiary uzasadniano między innymi „motywacją finansową” przewoźnika. Jest też bardzo prawdopodobne, że mężczyzna nie odzyska prawa jazdy. Dla osoby, która od 22. roku zajmowała się prowadzeniem ciężarówek, a przy tym miała własną firmę, byłaby to wyjątkowo dotkliwa kara.
Co natomiast z właścicielem karty? W czasie dochodzenia nie stwierdzono żadnego powiązania między nim a oskarżonym. Wszystko wskazywało też na to, że mężczyzna nie miał pojęcia o korzystaniu z jego dokumentu. Dlatego też nie został on osądzony i nie otrzymał żadnej kary.
Zdjęcie nie jest bezpośrednio związane z tekstem.