75 kierowców odesłanych do kraju przez brak umiejętności obsługi tabletów

Na zdjęciu: Volvo FH w konfiguracji na Półwysep Arabski

Rekrutacje prowadzone na innych kontynentach to obecnie jeden z najbardziej kontrowersyjnych tematów w branży transportowej. Dlatego postanowiłem opisać historię, która kilka dni temu pojawiła się na łamach dziennika ekonomicznego „Business Insider”. Dotyczy ona rekrutacji kierowców z Tanzanii w Afryce Wschodniej, która skończyła się odesłaniem 75 osób do domów w związku z tak zwanym „analfabetyzmem cyfrowym”.

Cała sprawa dotyczy Kataru, czyli bogatego państwa na Półwyspie Arabskim. Tamtejsza gospodarka w aż 95 procentach oparta jest na imigrantach ekonomicznych, do których należą także kierowcy ciężarówek. Przez lata byli to głównie imigranci z Azji Południowej, w tym przede wszystkim z Indii. Rosnące wymagania Hindusów, a także coraz częstsze zatrudnianie ich przez przewodników z Europy, musiały jednak zwrócić Katar w inną stronę, mianowicie do krajów afrykańskich. Stąd porozumienie zawarte na początku bieżącego roku między Katarem a Tanzanią, w ramach którego tanzański rząd miał zrekrutować na katarskie potrzeby ponad 300 kierowców ciężarówek.

Wszyscy wyselekcjonowani kierowcy przeszli szkolenia w państwowym instytucie szkoleniowym National Institute of Transport, w Dar es Salaam, czyli w stolicy Tanzanii. Miało to potwierdzić ich umiejętności praktyczne. Gdy jednak Tanzańczycy dotarli do Kataru i spotkali się ze swoim nowym pracodawcą, szybko pojawił się problemem. Część nie była w stanie opanować obsługi nowych ciągników siodłowych marki Volvo Trucks, wyposażonych między innymi w tablety na desce rozdzielczej, zautomatyzowane skrzynie biegów oraz rozbudowane systemy nawigacyjne. I choć może to brzmieć błaho, sprawa szybko wzrosła do rangi poważnej przeszkody. Ostatecznie skończyło się więc na tym, że Katar nakazał Tanzanii zorganizowanie repatriacji aż 75 kierowców, uznając ich za niezdolnych do obsługi sprzętu.

Do sprawy oficjalnie odniósł się tanzański Minister Spraw Zagranicznych, cytowany na łamach dziennika „Business Insider”. Zgodził się on z racjami Katarczyków, a jednocześnie wyjaśnił, że część kierowców nigdy nie widziała tak zaawansowanej technologii i ekrany dotykowe mogły przypominać im wyposażenie samolotu. Dodał też, że dla Tanzanii to bardzo istotna lekcja na przyszłość, pokazująca, że kraj musi walczyć z „analfabetyzmem cyfrowym”, czyli niezdolnością obsługi nowoczesnych urządzeń elektronicznych. Dlatego Tanzańczycy od razu zapowiedzieli pozyskanie nowej ciężarówki, wyposażonej w omawiane technologie. Trafi ona do National Institute of Transport, by rozszerzyć szkolenia wykonywane dotychczas z użyciem wiekowych pojazdów.

Dla wyjaśnienia dodam, że Tanzania pozostaje jednym z najbiedniejszych krajów świata, a pod względem transportowym wykazuje sporą różnorodność. Sporo jest tam ciężarówek Euro 5 lub nawet wczesnych Euro 6, sprowadzanych jako używane z Republiki Południowej Afryki lub z Wielkiej Brytanii. Wynika to z lokalnych przepisów, które narzucają bardzo wysokie podatki przy sprowadzaniu ciężarówek starszych niż 8-letnie. Szybko przybywa też nowy ciężarówek chiński marek, głównie w bardzo prostych oraz tanich wersjach. Ponadto nadal można tam spotkać skrajnie wyeksploatowane modele z lat 80-tych lub 90-tych, ściągnięte z Europy już lata temu i użytkowane głównie w ruchu lokalnym.

Tanzania na mapie:

Reportaż przedstawiający transport w Tanzanii oraz Kenii: