W świąteczny weekend na łamach niemieckich mediów pojawiła się historia aż 74 Kurdów, obywateli Syrii i Iraku, którzy trafili do Europy na pokładzie jednego samochodu ciężarowego. Imigranci zostali zatrzymani w Niemczech, w gminie Wernberg-Köblitz nieopodal Norymbergii, gdzie dostali się za pośrednictwem przemytników ludzi, którzy skasowali ich od 6 do 10 tysięcy dolarów amerykańskich za osobę. Byli to Kurdowie z prześladowanej mniejszości religijnej, którzy w związku z podróżą sprzedali cały dorobek życia.
Jak przebiegała cała podróż? Ciężarówka jechała do Niemiec bezpośrednio z Istambułu. Siedemdziesiąt cztery osoby otrzymały do wnętrza zbiorniki z wodą pitną, trochę siana, słomy oraz wiadra na nieczystości, a następnie spędziły kilka dni w ładowni bez jakiejkolwiek możliwości opuszczenia pojazdu. Co ważne, byli to zarówno mężczyźni, jak i kobiety i dzieci. Kiedy zaś ciężarówka dotarła do Niemiec, przemytnicy po prostu wysadzili imigrantów na jednym z autostradowych parkingów, po czym ciężarówka kolokwialnie mówiąc ulotniła się. Część z Kurdów została wówczas w tym miejscu, zapewne czekając na przyjazd krewnych lub znajomych, zaś pozostali pieszo udali się z autostrady w kierunku miasta. I właśnie w tej sytuacji zastali ich niemieccy policjanci.
Jak na razie niemieckie media nie wspominają o właścicielu, tudzież kierowcy ciężarówki, więc można się domyślać, że jeszcze nie trafiono na ich trop. Tymczasem imigrantami z Syrii i Iraku zajęły się odpowiednie służby oraz specjalistyczna fundacja.
Więcej na temat imigrantów w ciężarówkach przeczytasz TUTAJ.