Witam w kolejnym artykule z serii „Sesja Miesiąca”, przygotowywanej we współpracy z fotografem Heńkiem Anielskim (Ciężarówki w obiektywie spottera). Staramy się tu prezentować ciężarówki od jak najciekawszej strony, wyszukując na przykład egzemplarzy z interesującą historią lub po ciekawych modyfikacjach. Projekt realizowany jest czwarty rok, jego zwieńczeniem są doroczne kalendarze ścienne, wszystkie dotychczasowe sesje znajdziecie pod tym linkiem, a swoje kandydatury pojazdów do opisania możecie przesyłać pod następujący adres: [email protected].
Bohaterów naszego dzisiejszego artykułu charakteryzuje 40-letnia różnica wieku. Na zdjęciach możemy zobaczyć Mercedesa LP 323, wyprodukowanego w 1962 roku, czyli już 62 lata temu. W czasach nowości była to całkiem nowoczesna ciężarówka do pracy na krótszych trasach, natomiast dziś trudno określać ją inaczej niż mianem pojazdu historycznego. Tymczasem właścicielem tego Mercedesa okazuje się zaledwie 22-letni Szymon Foks, urodzony w roku 2002. Pochodzi on z Kobielic pod Pszczyną, na co dzień pracuje w rodzinnej firmie z branży sprzedaży, importu i naprawy samochodów, a dorywczo wykonuje też zawód kierowcy ciężarówki.
Szymon od dziecka wychowywał się wśród ciężarowych klasyków. Wielokrotnie zabierał się w trasy z dziadkiem, właścicielem Jelcza 325DH, z prawego fotela przyglądając się przewozom opału i podłoża pod pieczarki. Ojciec Szymona posiadał natomiast stare Mercedesy, najpierw typu LP 813 (z lat 1965-1983), a następnie LK 814 (z lat 1983-1998), wożąc nimi produkty spożywcze. Do tego można też dodać rodzinne zainteresowanie dawnymi autami osobowymi, od którego tak naprawdę wszystko się tutaj zaczyna. W 2019 roku Szymon udał się bowiem z ojcem do Sosnowca, by zakupić bardzo wczesną Syrenę 100, a przy okazji zastał też na miejscu odrestaurowanego Mercedesa LP 323 z 1962 roku.
Zabytkowa ciężarówka również okazała się na sprzedaż, ale ojciec Szymona nie był zainteresowany jej zakupem, skupiając swoją uwagę na wspomnianej Syrenie. Za to 17-letni Szymon był ciężarowym klasykiem wprost zachwycony, poprzysięgając sobie, że kiedyś wejdzie w posiadanie dokładnie tego pojazdu. Gdy w końcu był gotowy do realizacji tego planu, nie musiał daleko szukać, gdyż wieść o klasycznym Mercedesie dotarła do jednego z przyjaciół rodziny i to właśnie on zdecydował się w 2019 roku na zakup. W 2024 roku zgodził się natomiast odsprzedać pojazd Szymonowi i tak oto 22-latek stał się właścicielem 62-letniej ciężarówki.
W momencie zakupu pojazd był w generalnie dobrym stanie, ale wymagał pilnej naprawy hamulców. Szymon wymienił przewody gumowe oraz osobiście zregenerował cylinderki, po czym mógł wyjechać Mercedesem w pierwszą dłuższą trasę. Na przełomie maja oraz czerwca wziął udział w Charytatywnym Rajdzie Koguta, przejeżdżając po Polsce 1500 kilometrów, przez Oławę, Łódź, Warszawę oraz Mrągowo. Klasyczny Mercedes zaczął też pomagać w rodzinnej firmie, sporadycznie służąc na przykład do przewozu opon lub większych części zamiennych. Głównie pełni jednak rolę prywatno-rekreacyjną i mieszkańcy Pszczyny mogą spotkać go na przykład na parkingu pod supermarketem lub pod restauracją szybkiej obsługi.
Słysząc coś takiego od razu pojawia się pytanie, jak bardzo jazda takim klasykiem różni się od prowadzenia samochodów współczesnych? Tutaj zacznę od wyjaśnienia, że pierwsza generacja serii LP trafiła na rynek już w roku 1955 roku, będąc nie tylko wczesną konstrukcją powojenną, ale wręcz zupełnie pierwszą ciężarówką Mercedesa, którą seryjnie produkowano z kabiną montowaną na silniku. Było to oczywiście nadwozie bez możliwości odchylania, z dostępem do silnika realizowanym od dołu lub poprzez otwierany tunel w podłodze. Poza tym do oferty trafiły dwa różne warianty – niżej umieszczony dla modeli o DMC między 7 a 14 ton, a także podwyższony dla modeli o DMC między 14 a 22,5 tony. Prezentowany LP 323 należy do tej pierwszej grupy, mając 7,4-tonowe DMC i około 4 tony masy własnej. Tutaj też podkreślę, że na przełomie lat 50-tych oraz 60-tych coś takiego uchodziło za ciężarówkę o średnim tonażu, wszak nawet największe, dalekobieżne zestawy ważyły wówczas 24 lub 32 tony.
Pod względem napędowym Mercedes-Benz LP 323 oferował 4,5-litrowy, wolnossący silnik diesla, o układzie R6 i mocy maksymalnej 100 KM. Do tego dołożono 5-biegową przekładnię, z pierwszym biegiem ustawionym w lewym dolnym rogu. Co ciekawe, pomimo wiekowej konstrukcji była to już skrzynia zsynchronizowana, a sam Szymon przyznaje, że zaskoczyła go lekkość i precyzja jej działania. Poza tym 62-letni napęd okazuje się nadspodziewanie oszczędny, zużywając około 14-17 litrów oleju napędowego na 100 kilometrów. Za to w kwestii osprzętu widać już olbrzymie różnice, wszak nie znajdziemy w nim ani wspomagania kierownicy, ani też w pełni pneumatycznych hamulców. Hamulce robocze to układ hydrauliczny z pneumatycznym wspomaganiem, natomiast hamulec postojowy to całkowicie mechaniczna konstrukcja, bazująca jeszcze na cięgnach.
Przyglądając się wyposażeniu kabiny, trudno nie zauważyć olbrzymiej kierownicy. Jej imponująca średnica miała oczywiście ułatwić operowanie niewspomaganym układem, a umieszczony na wierzchu, chromowany pierścień nie był jedynie ozdobą. Służył on do uruchamiania kierunkowskazów, poprzez przekręcenie w odpowiednim kierunku. Poza tym na desce znajdziemy oryginalny tachograf, wszak Niemcy Zachodnie już od lat 50-tych wymagały w ciężarówkach tego typu urządzeń. Jego tarcza została wyskalowana do 120 km/h, choć to akurat olbrzymi optymizm. Prędkość przelotowa wynosi tutaj między 50 a 70 km/h, a maksymalny wynik osiągnięty przez Szymona to 85 km/h z około tonowym ładunkiem.
Pod względem komfortu jazdy 62-letni Mercedes ma mile zaskakiwać. Kabina jest już bowiem amortyzowana, zawieszenie dobrze dobrze wybiera nierówności, fotel kierowcy można regulować na wysokość, a po poluzowaniu ślub da się zmienić także pochylenie oparcia. Jedynym naprawdę doskwierającym elementem ma być wyprofilowanie tego oparcia, zaprojektowane bez myślenia o jakimkolwiek podparciu kręgosłupa. Skoro już natomiast o kręgosłupie mowa, to warto zwrócić uwagę na pamiątkę po dawnych warunkach załadunkowych. Jest nim prosty żuraw zamontowany na zabudowie, mający 300 kilogramów udźwigu i napędzany ręczną korbą.
Na koniec pozostaje jeszcze ostatnia kwestia, z której dawne Mercedesy po prostu słynęły. To oczywiście jakość wykonania, która ma być tutaj na bardzo wysokim poziomie. Wszystko jest solidne, odpowiednio zmontowane i zaprojektowane z ogromnym zapasem wytrzymałości, co sprzyja utrzymaniu modelu LP 323 jako ciężarówki zabytkowej. Poza elementami silnika – przez lata stosowanego też w Unimogach oraz w łodziach – zakup części zamiennych często nie już bowiem możliwy i trzeba regenerować posiadane podzespoły. A przy okazji to właśnie w kwestii jakościowej Szymon dostrzega główną różnicę w stosunku do dawnych polskich ciężarówek, przyznając, że był to pojazd o zupełnie innym poziomie wykonania, produkowany na inne realia rynkowe.
Pełna sesja zdjęciowa: