50 centów za kilometr z pełnym ładunkiem – niemiecka afera z firmą DB Schenker

Jak sama nazwa wskazuje, firma DB Schenker jest częścią niemieckiej grupy kolejowej Deutsche Bahn. Deutsche Bahn to natomiast przedsiębiorstwo w stu procentach należące do niemieckiego skarbu państwa. Można więc powiedzieć, że DB Schenker to firma państwowa i wyjątkowo nie przystoi jej stosowanie dumpingowych stawek.

A jednak, do czegoś takiego doszło. W obliczu zamknięcia przemysłu, firma zaoferowała na giełdzie ładunki za skrajnie niskie stawki. Niemiecki portal „Eurotransport.de” szczególnie nagłośnił dwa przypadki, mianowicie 320 euro za 631 kilometrów Radolfzell a Salzgitter oraz 300 euro za 565 kilometrów między Maastricht a Lubeką.

Pomimo płacenia około 50 centów za kilometr, były to ładunki całopojazdowe, wymagające podstawienia zestawu z naczepą. Stąd też ostra krytyka ze strony mediów oraz niemieckiego stowarzyszenia przewoźników BGL. Wszystko wyglądało po prostu na próbę zarobienia na rozpoczynającym się kryzysie gospodarczym.

Dzisiaj do sieci trafiła odpowiedź DB Schenker. Przedsiębiorstwo przyznało się do błędu, zapowiadając, że takie sytuacje się nie powtórzą. Firma nie będzie już oferowała przewozów „po kosztach” i nie będzie wykorzystywała obecnej sytuacji na rynku.

Takie deklaracje mogą oczywiście cieszyć, choć na rynku zapewne wiele się nie zmieni. Presja na firmy spedycyjne robi się ogromna, a ładunków jest po prostu za mało. Walka na ceny stała się więc faktem i do momentu otwarcia przemysłu nic jej nie powstrzyma. Wystarczy spojrzeć na dzisiejsze wskazania Barometru Transportowego firmy Timocom. Stosunek ilości ładunków do ilości wolnych ciężarówek wynosi dzisiaj w eksporcie z Polski 5:95. W eksporcie z Niemiec jest tylko minimalnie lepiej, ze stosunkiem 10:90.

Jeśli chodzi o pierwszą poprawę sytuacji, to można się jej spodziewać po 19 kwietnia. Wtedy częściowo zacznie się przywracać działalność na przykład fabryk ciężarówek. Jak na razie podobnie zapowiada się też sytuacja w Polsce. Minister zdrowia zapowiedział, że gospodarka zacznie być „odmrażana” po 19 kwietnia, o ile nie pojawią się ku temu nowe przeciwwskazania.

Choć z drugiej strony są też złe wiadomości. Prezydent Francji już zapowiedział, że kwarantanna w jego kraju zostaje przedłużona do 11 maja. Dotyczy to także przemysłu, a więc spora część europejskiego transportu pozostanie sparaliżowana przez kolejny miesiąc.