45-godzinny postój za wyrzucenie „tarczki” z tacho – wpadka z dwoma ciągnikami

Takie historie to już klasyka transportu. Niderlandzka inspekcja ILT opublikowała komunikat, na którym można usłyszeć o słynnym wyrzucaniu „tarczki”.

Kontrola miała miejsce miała miejsce wczoraj, na autostradzie A1 pod miastem Apeldoorn. ILT zatrzymało do kontroli zestaw, który jeździł jeszcze z analogowym tachografem. Jak się okazało, jego kierowca nie wypełnił wykresówki do końca, w związku z czym uznano ją za nieważną i wystawiono karę. A przypomnę, że za manipulację czasem pracy kierowca można zapłacić w Niderlandach aż 1,5 tys. euro.

Na tym sprawa się nie skończyła. ILT postanowiło bowiem jeszcze jeden, typowy dla niderlandzkiego rynku zarzut. Kierowca miał nie mieć umowy z przewoźnikiem, w związku z czym nie mógł wykonywać transportu. Na miejsce trzeba było sprowadzić innego kierowcę, który przyjechał innym ciągnikiem, również z analogowym „tacho”.

Ten drugi ciągnik też od razu skontrolowano. Wykresówka z dnia bieżącego była jak najbardziej w porządku, ale poza nią ILT sprawdziło też zapisy z dni minionych. To w Niderlandach zupełnie nowa praktyka, stosowana dopiero od początku bieżącego roku. I właśnie tutaj pojawił się też nowy problem – wykresówki z dnia poprzedniego nie było, gdyż kierowca miał ją po prostu wyrzucić.

Za takie wykroczenie drugi kierowca otrzymał nie tylko karę, ale też nakaz odbycia pełnego odpoczynku tygodniowego, o długości 45 godzin. Tymczasem firmie nakazano sprowadzenie kolejnych kierowców, którzy mogliby odebrać dwa uziemione ciągniki oraz jedną naczepę.