43-letni Star umarł w czasie akcji gaśniczej – powrót do remizy na sztywnym holu

Powyżej: ostatnie chwile w akcji

Kwestię Starów w jednostkach Ochotniczej Straży Pożarnej omawiałem już kilkukrotnie. Bo choć dawne modele 244 oraz 266 mogą wzbudzać nostalgiczne uczucia, świetnie radzą sobie w terenie i mają bardzo prostą konstrukcję, czas jest dla nich nieubłagany. Po 40 latach pracy coraz trudniej im zaufać, zwłaszcza w kwestii ratowania życia lub zdrowia.

Jako kolejny, bardzo wymowny przykład mamy sytuację z OSP w Trzebczu Szlacheckim, w województwie kujawsko-pomorskim. Tamtejsza jednostka dysponowała Starem 244 z 1977 roku, a więc pojazdem już 43-letnim. Co prawda samochód miał minimalny przebieg 23 tys. kilometrów, ale lata wyjazdów do akcji odcisnęły swoje piętno na układzie napędowym. 24 czerwca, w czasie gdy pojazd uczestniczył w akcji gaszenia dużego pożaru, w silniku doszło do pęknięcia bloku. Silnik zakopcił i zgasł po raz ostatni, a powrót do remizy odbył się na sztywnym holu. Można było się tylko cieszyć, że w tej samej akcji uczestniczyło wiele innych jednostek i wycofanie jednego wozu nie przerwało walki z ogniem.

Star 244 przepracował w tym OSP pełne 15 lat. Zaraz po zakupie został wyremontowany, przechodząc między innymi regenerację pompy, wymianę sprzęgła, zmianę elementów oświetlenia, a także otrzymując nowy lakier i nową tapicerkę. Gdy jednak w czerwcu ciężarówka uległa awarii, kolejny remont wydawał się pozbawiony sensu. Z uwagi na zaawansowany wiek całej konstrukcji, Stara po prostu trzeba było zamienić na inny wóz, nowszej generacji. Ostatecznie wybór padł na Stara 12.227, a więc ciężarówkę zbudowaną już wspólnie z MAN-em. Pojazd ten dobrze rokuje na kolejne lata, choć oczywiście wymaga pewnych prac i inwestycji. Mowa tutaj o poprawkach lakierniczych, zmianach w oświetleniu, czy chociażby wymianie wszystkich olejów.

A jak wyglądała finansowa strona tej sytuacji? Co typowe dla wielu jednostek OSP, tutaj nie było lekko. 44 tys. złotych strażacy musieli zebrać we własnym zakresie, zbierając przy tym 33 tony złomu. Konieczne było też szukanie dotacji w Orlenie oraz PGNiG, co pozwoliło pozyskać kolejne 50 tys. złotych. Do tego doszła internetowa zbiórka, uruchomiona jeszcze przed awarią Stara (link znajduje się tutaj), czy nawet pożyczanie 8 tys. złotych od zaprzyjaźnionej firmy. Przez długi czas i to nie wystarczało, ale ostatecznie udało się nakłonić do pomocy władze gminy. Przekazały one 100 tys. dofinansowania i nowy Star mógł zawitać w remizie.

Nowy wóz (atrapa z MAN-a jest nieoryginalna):