3,5-tonowy Sprinter ważący 6700 kilogramów męczył się na A9, czyli poradnik jak nie robić „ekspresów”

mercedes_sprinter_6,7_tony_niemcy_a9

Załadowanie na Mercedesa Sprintera z pojedynczymi kołami około 4,5 ton ładunku, a następnie przemierzanie z tak dużym obciążeniem południowo-wschodnich Niemiec, bezsprzecznie nie należy do szczególnie udanych pomysłów. Potwierdzić może to 34-letni mężczyzna, który wjechał na autostradę A9 właśnie ważącym 6,7 tony Sprinterem, szybko wzbudzając zainteresowanie policji. Nie dość bowiem, że jego samochód został solidnie dociśnięty do ziemi, to jeszcze na podjeździe nieopodal miejscowości Triptis nie był w stanie przekroczyć 40 km/h. I tak 34-latek dorobił się mandatu w wysokości 520 euro.

Pozostaje pytanie z jakiego kraju pochodził opisywany samochód. Policyjny komunikat, który opisuje zatrzymanie, nie wspominał o narodowości i kierowcy, i pojazdu. Zazwyczaj w takiej sytuacji można uznać, że mowa jest o transporcie lokalnym, w tym przypadku niemieckim. Inna sprawa, że widać tutaj specyficzną kabinę sypialną firmy „Team-Car” z Oleśnicy, co oczywiście podpowiada polskie pochodzenie. Jakby nie było, jedna rzecz jest pewna – oto przykład jak patologie rodem z polskich dróg krajowych dotarły do transportu międzynarodowego. Ktoś przecież na Zachodzie ten ładunek załadował, tudzież miał odebrać…

Źródło zdjęcia: Ostthüringen Zeitung (Autobahnpolizeiinspektion)

Dzięki Albuś!