2,5-miesięczna trasa z Holandii na południe Indii – 10 ciężarówek zawiozło pomoc humanitarną

Vidotrans-HTG to holenderska firma wyspecjalizowana w transporcie pomocy humanitarnej. Przedsiębiorstwo to zapewnia organizacjom dobroczynnym obsługę logistyczną, obejmującą praktycznie cały świat. Realizowane są przy tym na przykład wysyłki kontenerów do Afryki, wypełnionych sprzętem medycznym oraz lekami. Ostatnio Vidotrans-HTG ma też sporo pracy w Europie, zajmując się transportem łóżek dla obozów przyjmujących uchodźców oraz imigrantów. Tymczasem w 2005 roku Vidotrans-HTG dokonało rzeczy naprawdę wyjątkowej. Aż dziesięć firmowych zestawów zawiozło pomoc humanitarną na południe Indii, całą trasę pokonując na kołach.

Przejazd ten miał miejsce w 2005 roku i pochłonął dwa i pół miesiąca. Ciężarówki wyruszyły 14 stycznia, pokonały dystans około 26 tys. kilometrów i wróciły do Holandii na przełomie marca oraz kwietnia. Wszystko natomiast po to, żeby dostarczyć 200 ton darów dla ofiar tsunami, które nawiedziło okolice miasta Chennai na południowym wschodzie Indii.

Kierowcy z Vidotrans-HTG mieli do pokonania następujące kraje: Holandia, Niemcy, Czechy, Słowacja, Węgry, Rumunia, Bułgaria, Turcja, Iran, Pakistan oraz niemalże całe Indie. Tylko w tym ostatnim kraju trasa przejazdu liczyła niemal 3 tys. kilometrów w jedną stronę. Co też ciekawe, pomimo tak dużej odległości, ciężarówki nie jechały w podwójnej obsadzie. Kierowców było tylko jedenastu – po jednym na każdą ciężarówkę oraz jeden kierowca zapasowy. Większość z nich stanowiły osoby z ogromnym doświadczeniem, w tym także emeryci. A same ciężarówki? Wśród tych dominował MAN TGA, jadący w aż pięciu egzemplarzach. Ponadto w konwoju były trzy DAF-y XF, jedna Scania oraz jedno Volvo.

Po drodze kierowcy zmagali się z nawierzchniami bardzo różnej jakości i bardzo różnymi warunkami klimatycznymi. Podczas gdy w Europie oraz Turcji panowała sroga zima, w Indiach temperatura zbliżała się do 40 stopni Celsjusza. Ponadto, im bliżej celu, tym bardziej problematyczny stawał ruch drogowy. Na terenie Indii, w czasie przejazdu przez wioski, trudno było osiągnąć nawet 30 km/h. Bywało więc, że w ciągu kilkunastu godzin ciężarówki przetaczały się jedynie na dystansie 300 kilometrów! Co miało na to ogromny wpływ, to miejscowa ludność. Nie dość, że drogi pełne były pieszych i różnych dziwnych pojazdów, to jeszcze konwój europejskich ciężarówek wzbudzał ogromne zainteresowanie, będąc zatrzymywanym przez rozentuzjazmowanych mieszkańców. Z drugiej strony, w swoich wspomnieniach kierowcy mówią o doświadczeniu wprost niesamowitej gościnności. Słysząc o pomocy humanitarnej, wykazywały ją nawet służby kontrolne.

W kwestii organizacji transportu uwagę zwraca jeszcze jedna rzecz – już na miejscu, w ostatnim dniu lutego, cały konwój się rozdzielił na dwie grupy. W ten sposób łatwiej było dotrzeć z darami do różnych miejsc odbioru. Do Europy ciężarówki również wracały w dwóch grupach, na trzy oraz siedem zestawów. Pierwsze z nich dojechały do domu w ostatnich dniach marca, a ostatnie trzy pojawiły się na bazie dopiero 1 kwietnia.

Gdyby ktoś chciał zapoznać się z pełnymi wspomnieniami kierowców, może przejrzeć dziennik z podróży, dostępny na stronie internetowej Vidotrans-HTG. Całość została rozpisana po angielsku oraz niderlandzku, będąc dostępnym tutaj.

Zdjęcia z Facebooka Vidotrans-HTG: