Zdjęcie ma charakter całkowicie przykładowy.
O kolizjach z udziałem 25-metrowych zestawów słyszy się niezmiernie rzadko. Wynika to nie tylko z ich ograniczonej popularności, ale też z okrojonych możliwości poruszania się po skrzyżowaniach. Tym ciekawszy jest więc wyrok Wyższego Sądu Landowego w Stuttgarcie, dotyczący właśnie kolizji z naczepą dłuższego zestawu.
Zacznę od wyjaśnienia, że każda niemiecka trasa dla 25-metrowych ciężarówek musi być oficjalnie zaakceptowana. Dopuszcza się przy tym ruch po autostradach, a także po krótkich odcinkach dróg niższej kategorii, liczących zwykle do kilku kilometrów. Ten ostatni wyjątek ma oczywiście na celu umożliwienie dotarcia do miejsc za- i rozładunku (więcej na ten temat tutaj). Dlatego też zdarzają się sytuacje, gdy zestaw o długości 25,25 metra – złożony zwykle z solówki, wózka dolly oraz pełnowymiarowej naczepy – musi przejechać przez skrzyżowanie, a nawet wykonać na nim ciasny manewr skrętu.
Tak też było w sprawie rozpatrywanej w sądzie ze Stuttgartu. Kierowca zestawu z naczepą na wózku dolly musiał skręcić w prawo na skrzyżowaniu z trzema pasami ruchu. Były to pasy do skrętu w lewo, do jazdy prosto oraz właśnie do skrętu w prawo. Z uwagi na wymiary swojego zestawu, zajął on przy tym pas środkowy oraz prawy, a także podjechał naczepą do samej krawędzi pasa lewego. Kodeks drogowy jak najbardziej na coś takiego pozwala, w przypadku gdy wymiary pojazdu uniemożliwiają skręcenie z jednego pasa. Problem jednak w tym, że na pas do skrętu w lewo zdołało przecisnąć się auto osobowe, ustawiając przy tym bardzo blisko naczepy.
W momencie skręcania zestawu w prawo, stojące auto osobowe otrzymało boczne uderzenie. Wynikało to oczywiście z zachodzenia tylnego zwisu naczepy przy skręcie, oszacowanego w momencie zdarzenia na około 100 centymetrów. Auto zostało przy tym dotkliwie uszkodzone, a przybyła na miejsce policja miała problem z ustaleniem winy za zdarzenie. Sprawa trafiła więc najpierw do sądu pierwszej instancji, a następnie właśnie do Wyższego Sądu Landowego w Stuttgarcie.
Jak podaje niemiecki magazyn branżowy „VerkehrsRundschau” po rozległej analizie biegłych, sędziowie zdecydowali się podzielić odpowiedzialność między obu kierowców. 25 procent winy poniósł kierowca auta osobowego, gdyż ustawienie się tuż obok naczepy skręcającego zestawu uznano za nieostrożne, nadmiernie ryzykowne i niezgodne z zasadą ograniczonego zaufania. Tym bardziej, że 25-metrowe ciężarówki mają w Niemczech oficjalne oznaczenie, z dużymi tablicami ostrzegawczymi „Lang LKW”.
Kolejne 75 procent winy przypisano kierowcy ciężarówki. Zdaniem sądu, powinien on spodziewać się scenariusza, w którym auto osobowe wciska się na pas do skrętu w lewo. Jednocześnie nie powinien był zakładać, że kierowca osobówki zda sobie sprawę ze zjawiska zachodzenia naczepy przy skręcie. Jak natomiast 25-metrowy zestaw miałby w tej sytuacji pokonać skrzyżowanie? Zdaniem sądu, w takich sytuacjach kodeks drogowy nakazuje poproszenie kierowcy ciężarówki o pomoc ze strony innej osoby, by ta obserwowała ruch w czasie wykonywania manewru. I właśnie takie zachowanie – niewątpliwie oderwane od realiów tego zawodu – sąd wskazał jako jedyne właściwe. Poza tym sąd podkreślił, że odpowiedzialność użytkownika 25-metrowej ciężarówki powinna być wyższa, by odpowiadać ryzyku związanemu z eksploatacją takiej konfiguracji.
Procentowy podział odpowiedzialności przełoży się na straty finansowe. Od niego zależy bowiem zakres kwot, które pokryją ubezpieczenia obu kierowców.