25-metrowe zestawy, ważące 85 ton, na trasie S3 – co to za sprzęt i co z przepisami?

W nawiązaniu do tekstu:

Co dalej ze „stonogami” – mnóstwo kontroli, mnóstwo ofert i trzy możliwe rozwiązania

Na drodze ekspresowej S3 zatrzymano dwa 25-metrowe zestawy, zmierzające do Norwegii. Wiele osób zapewne nie będzie tym faktem zaskoczonych, widując dłuższe ciężarówki na S3 już od kilku lat. Poza długością pojawił się też jednak temat dopuszczalnej masy całkowitej, która przekroczyła tutaj nawet fińskie oraz skandynawskie normy.

Jak podaje WITD w Gorzowie Wielkopolskim, obie ciężarówki miały 25,7 metra długości. Były to zestawy z tak zwanymi „linkami”, a więc mające po dwie naczepy, w tym pierwszą wyposażoną we własne siodło. Każdy zestaw stał na dziewięciu osiach, osiągając około 85 ton masy całkowitej. W polskich realiach oznacza to 45-tonowe przeładowanie! Poza tym problemem była wysokość, sięgając blisko 4,3 metra. A że nie było zezwolenia na transport ponadnormatywny, to już rzecz oczywista. Dla transportu ładunków podzielnych nie da się go otrzymać, więc taki dokument w żaden sposób nie odmieniłby sytuacji.

85 ton masy całkowitej i ponad 25 metrów długości to bardzo poważna forma nieuczciwej konkurencji. Wielu innych przewoźników zapewne też chciałoby kursować tak długimi zestawami do Skandynawii, licząc przy tym większe zyski, ale nie robi tego z uwagi na przepisy. Nie może być zaś sytuacji, w której są „równi i równiejsi”. Z drugiej strony, sprawa wygląda tutaj podobnie jak z kontenerowymi „stonogami” – trudno nie zauważyć stagnacji w polskich przepisach oraz nie zwrócić uwagi na profesjonalne przygotowanie sprzętowe.

Omawiane ciężarówki nawet z lekkim ładunkiem byłyby w Polsce kompletnie nielegalne. Państwo nie przygotowuje dla nich nawet żadnych testów, co jak na kraj nazywający się „największym przewoźnikiem Europy”, jest co najmniej dziwne. Tymczasem w coraz większej części Europy takie dłuższe zestawy stają się normalnością. Dopuszczają je Belgia, Niderlandy, Hiszpania, Niemcy, Czechy, Dania, Szwecja, Norwegia oraz Finlandia. Eksperci są przy tym jednogłośni – dłuższe ciężarówki są ekonomicznym i ekologicznym ratunkiem dla transportu.

Miałem też okazję porozmawiać kierowcą, który jeździł dokładnie tymi zestawami przez okres kilku lat. Wspomina przy tym naprawdę solidne wykonanie naczep i nadspodziewanie niskie wyniki zużycia paliwa. Naczepy z siodłami miały stać na 11-tonowych osiach, a sztywność wzmocnionych ram nawet w kilkunastoletnich egzemplarzach była bez zarzutu. Zresztą, wzmocnione miały być także tylne naczepy, otrzymując osie 10-tonowe. Ciągniki miały dodatkowe zbiorniki powietrza, a dziewięć osi zapewniało zupełnie normalną skuteczność hamowania. Jeśli natomiast chodzi o spalanie, to wiadomo, że na poszczególnych odcinkach dało się przekroczyć nawet 50 l/100 km. Gdy jednak policzyło się normy z całych „kółek” na Skandynawię, ze znacznie lżejszymi powrotami, odpowiednio mocne Scanie V8 potrafiły podobno zejść poniżej 35 litrów. Uwzględniając o połowę większe możliwości przewozowe niż w zwykłym zestawie, to bardzo dobry wynik.

Oto komunikat WITD w Gorzowie Wielkopolskim:

W nocy z piątku na sobotę (15/16 października 2021 r.) na ekspresowej „trójce” koło Gorzowa Wielkopolskiego inspektorzy lubuskiej Inspekcji Transportu Drogowego zatrzymali do kontroli dwa zespoły pojazdów składające się z ciągnika siodłowego i dwóch naczep. Takie zespoły pojazdów nie powinny poruszać się po polskich drogach. Ciężarówki, należące do polskiego przewoźnika, przewoziły ładunek do Norwegii. Pojazdy zostały zważone i zmierzone przez inspektorów. Okazało się, że zespoły pojazdów są za ciężkie, za długie i za wysokie. Ważyły one 85 i 85,7 tony. Każdy z nich mógł ważyć maksymalnie 40 ton. Oznacza to, że jeden z nich był przeciążony o 45 ton, a drugi o 45,7 tony. Długość każdego zespołu pojazdów wynosiła 25,7 m, tj. o 9,2 m za dużo. Ponadto jedna z ciężarówek miała 4,27 m, a druga 4,29 m wysokości, choć mogły mieć maksymalnie 4 m wysokości. Kierowcy nie posiadali zezwoleń na przejazd pojazdów nienormatywnych, a same ciężarówki nie miały pojazdów pilotujących.

Kierowców ukarano mandatami, a pojazdy usunięto na parking. Odpowiedzialność finansowa czeka teraz przedsiębiorcę, wobec którego zostaną wszczęte postępowania administracyjne w sprawie nałożenia kary pieniężnej.