Witam w kolejnym artykule z serii „Sesja Miesiąca”, przygotowanym przy współpracy z fotografem Heńkiem Anielskim (Ciężarówki w obiektywie spottera). Heniek co miesiąc rusza w Polskę, wykonuje sesję wyjątkowej ciężarówki i zbiera na jej temat najciekawsze informacje. W ten sposób powstają opisy samochodów zmodyfikowanych lub zabytkowych, często łączące się z historiami ich użytkowników. Cały projekt realizowany jest już od półtora roku, a wszystkie dotychczasowe teksty z tej serii znajdziecie pod tym linkiem. Jeśli natomiast chodzi o dzisiejszą bohaterkę, to będzie nią Scania 144 460 z 1997 roku, której nadwozie nosi na sobie długą, rodzinną historię.
By określić główny motyw towarzyszący tej ciężarówce, można by sięgnąć do słynnych słów Mazurka Dąbrowskiego: z ziemi włoskiej do Polski. Te dwa kraje przez cały czas będą przeplatały się w tekście, zarówno w kwestii wyglądu pojazdu, jak i organizacji pracy u jego właściciela. Wszystko zaczęło się zaś w 1974 roku, jeszcze we Włoszech, gdy Romolo Beghetto z północno-wschodniej miejscowości Resana postanowił założyć własną firmę transportową. Jego pierwszą ciężarówką była Scania 141 z zabudową do przewozu zwierząt, a trasy prowadziły zarówno po kraju, jak na dalszych dystansach, do Wielkiej Brytanii oraz do Europy Wschodniej. Jeszcze w latach 80-tych pan Beghetto zaczął jeździć między innymi do Polski, a właściwie do Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, wszak to miejsce przed przemianą ustrojową. Swoją drogą, wiele osób to wówczas Włochowi odradzało, chociażby z uwagi na przeszkody proceduralne.
Ostatecznie pomysł z Polską okazał się jednak strzałem w dziesiątkę. Transporty w tym kierunku szybko przerodziły się w stałą pracę, współpraca przetrwała także upadek „żelaznej kurtyny”, a gdy na rynku przewozu zwierząt zrodził się kryzys – już na przełomie wieków, między innymi przez panujące w Europie choroby – firma zaczęła kursować do Polski także z plandekami. Pierwszym zakupionym do tego ciągnikiem była Scania 144 460 z 1997 roku, wówczas będąca pojazdem czteroletnim, po pierwszym właścicielu. Początkowo pojazd ten zarejestrowano we Włoszech, kursując do naszego kraju na tamtejszych rejestracjach, choć już kilka lat później miało to ulec zmianie. W 2004 roku pan Beghetto postanowił bowiem założyć działalność także w Polsce, pod nazwą T2B Beghetto Polonia tworząc bazę operacyjną na całą Europę Środkowo-Wschodnią. Dwa lata później ta sama Scania została zaś przerejestrowana, tablice z Resany zamieniając na rejestracje z Pabianic.
I tak polsko-włoska historia ciągnie się do dzisiaj, z rodzinną, trzypokoleniową działalnością opartą na dwóch spółkach – Trasporti 2B SRL we Włoszech oraz T2B Beghetto Polonia w Polsce. W tej pierwszej zostały obecnie trzy ciężarówki na włoskich rejestracjach, a także pracownicy warsztatu oraz magazynu. Za to polska spółka posiada obecnie 20 zestawów, w tym pięć do przewozu żywych zwierząt, cztery do realizowania przewozów chłodniczych oraz jedenaście z naczepami kurtynowymi. Trasy tych pojazdów zwykle łączą Polskę oraz Włochy, choć ze zwierzętami zdarzają się też kursy na Litwę, do Słowenii oraz do Hiszpanii. Co też ciekawe, wśród kierowców można spotkać nie tylko Polaków oraz Ukraińców, ale także i Włochów. Jeśli natomiast chodzi o wspomnianą wielopokoleniowość, to tutaj pojawiają się panowie Simone Beghetto oraz Umberto Beghetto, czyli odpowiednio syn i wnuk założyciela. Ten pierwszy zaczynał od zwykłej pracy na magazynie, następnie odpowiadał między innymi za kontakty z klientami, a w 2011 roku ojciec przekazał pod jego zarząd cały swój dorobek. Za to w magazynie we Włoszech można teraz spotkać 20-letniego Umberto, który łączy tę pracę także z prowadzeniem firmowych ciężarówek.
A teraz przejdźmy do sedna tematu, czyli pięknej, czarnej Scanii o przydomku „Black Prince”. Samochód ten okazuje się jednym wielkim upamiętnieniem powyższej historii, co możemy sobie przejrzeć kawałek po kawałku. Zaczynając od drzwi kierowcy, mamy tutaj malunek zaśnieżonej, polskiej granicy państwowej, połączony z wysokimi obrotami na wskaźniku z klasycznej Scanii. Dokładnie takie widoki założyciel firmy może pamiętać z lat 80-tych. Znajomy będzie dla niego także widok na prawych drzwiach, przedstawiający deskę rozdzielczą Scanii 141, czyli wspomnianej, pierwszej ciężarówki w firmie. Dalej pojawia się też wizerunek samego Romolo Beghetto, uwiecznionego na gładkiej obudowie tylnej ściany. Tak ogromny, ciężarowy portret syn postanowił sprezentować ojcu na 66. urodziny. Do tego wszędzie pojawiają się też historyczne oznaczenia Scanii, w tym widoczne na bokach, pierwsze logo jeszcze z miasta Malmo, gdzie Scania zaczęła swoją działalność jako producent… rowerów.
Liczne emblematy tego producenta znajdziemy także wewnątrz kabiny. To między innymi dawne oznaczenia Super, wyróżniające w przeszłości Scanie z turbodoładowaniem, słynne ósemki w literze V, oznaczające ośmiocylindrowe silniki widlaste, czy też emblematy Scania-Vabis, jak producent ten nazywał się do lat 60-tych. Oczywiście wszystko to jest nieprzypadkowe, jako że rodzina Beghetto już od blisko pół wieku jeździ właśnie Scaniami V8. Poza modelami wymienionymi już powyżej, na swoim koncie miała także 14-litrowe serie 2 i 3, a także 16-litrowe serie 4, R i S. Wracając zaś do wnętrza, dostrzeżemy tak także ogromne, bydlęce rogi. To oczywiście nawiązanie do faktu, że właśnie od przewozu zwierząt wszystko się tutaj zaczęło. Poza tym trudno nie zauważyć wyjątkowej tapicerki, barku z rumem umieszczonego pod sufitem, czy pięknie pomalowanych detali, od przełączników po kluczyk zamykający tachograf. Wszystkie te wewnętrzne modyfikacje wykonała polska firma z Ksawerowa, lakierem i elektryką zajął się warsztat z Włoch, natomiast łączny czas trwania tych prac – łącznie z własnoręcznym rozebraniem pojazdu do śrubek, przez samych panów Beghetto – liczył około dwóch lat.
Tak długi okres prac może tłumaczyć między innymi ogromną dbałością o szczegóły. Wystarczy tylko spojrzeć jak wygląda wnętrze bocznego schowka, umieszczonego przed tylną osią, czy jak pieczołowicie dobrano dodatki we wnętrzu. Co też ważne, pomimo zaawansowanego wieku, pojazd zachował wiele detali charakterystycznych dla Scanii serii 4 z początku produkcji. Mamy tutaj chowane, automatycznie rozkładane schowki, nisko umieszczone łóżko oraz oryginalne, żarówkowe reflektory. Coś takiego świetnie łączy się z klasycznymi dodatkami na dachu, pełnym orurowaniem przednim, kwadratowymi lampami tylnymi, czy osłoną przeciwsłoneczną pochodzącą z jeszcze starszego modelu. Trzeba też przyznać, że czarny lakier świetnie zgrał się z szarymi malunkami, co przy okazji prowadzi nas też do nazwy tego samochodu. „Black Prince”, czyli z angielskiego „Czarny Książe” to odwołanie nie tylko do kolorystyki pojazdu i reszty floty w tej firmie, ale też do osoby Romolo Beghetto. Jak tłumaczy sam Simone Beghetto – bliskim zdarzało się traktować jego ojca niczym „czarną owcę”, gdy ruszał w transport do niepewnych krajów i podejmował ryzykowne decyzje biznesowe. Ostatecznie były to jednak kroki na tyle słuszne, że „czarna owca” przekształciła się w „czarnego księcia”.
Na koniec pojawią się zaś informacja, która najbardziej mnie w tym wszystkim zaskoczyła. Otóż prezentowany pojazd jest dokładnie tą samą Scanią 144 460 z 1997 roku, którą firma zakupiła na początku lat dwutysięcznych. Innymi słowy, 25-letni ciągnik okazuje się od 21 lat należeć dla tego samego przewoźnika. Przy tym do 2017 roku pojazd wykonywał stałe przewozy między Polską a Włochami, często o bardzo intensywnym charakterze, osiągając przy tym przebieg 3,5 miliona kilometrów! I zapewne dojechałby tak do czwartego miliona, gdyby nie omawiane powyżej prace tuningowe. Te zakończyły się w 2019 roku, a odnowiona i zmodyfikowana Scania stała się wówczas praktycznie członkiem rodziny. Od tamtego czasu jeżdżą nią tylko panowie Beghetto, pokonując tak 9 tys. kilometrów i podpinając naczepę tylko sytuacjach awaryjnych, na krótkie, okazjonalne trasy. A skoro już o naczepie mowa, to zdradzę tutaj kolejny plan związany z tym pojazdem. Ma być nim odwzorowanie zestawu z przełomu wieków, łącząc Scanię z dawną, plandekową naczepą marki Schwarzmüller, dokładnie taką samą, jak na początku istnienia polskiego oddziału.
Pełna sesja zdjęciowa: