Z 225-tonowym ładunkiem przez górskie drogi w Norwegii – ten zestaw trzeba było nagrywać z powietrza

Norwegia gmina Kvinesdal to raczej nie jest miejsce, w którym chcielibyśmy znaleźć się z ponadnormatywnym ładunkiem. Drogi mają tam typowo górski charakter, będąc krętym, wąskim i pełnym pochyłości. Warto więc zapoznać się z filmem, który pokazuje przejazd przez Kvinesdal z 225-tonowym transformatorem.

Wykonania tego transportu podjęła się brytyjska firma ALE, wielokrotnie prezentowana na łamach 40ton.net. Przedsiębiorstwo to odebrało transformator w porcie Kvinesdal, a następnie przewiozło go do oddalonego o około 70 kilometrów Tonstad. Było to zadanie na tyle trudne, że przewóz poprzedzono pięcioma miesiącami przygotowań.

Co typowe dla transportu transformatorów, wykorzystano tutaj przyczepę w formie mostu. Ładunek spoczywał przy tym w koszu, który umocowano do dwóch platform, liczących łącznie 26 rzędów kół. Ta konstrukcja pozwalała utrzymać transformator tuż nad ziemią, mieszcząc się dzięki temu w tunelach. Gdy natomiast zestaw zjeżdżał na bardzo wąski zakręt, ładunek mógł zostać uniesiony powyżej barierek.

Za główną siłę napędową ALE wybrało dwa ciągniki balastowe marki MAN. Z tym tylko zastrzeżeniem, że mogły one sobie poradzić co najwyżej na płaskich odcinkach trasy. Gdy natomiast trzeba było pokonać wzniesienie, ALE zaprzęgało do pracy kolejne ciągniki, dostarczone przez norweskiego podwykonawcę. Zestaw robił się wówczas tak długi, że po prostu trzeba było nagrywać go z powietrza.

Jako ciekawostkę też przypomnę, że ALE ma we flocie ciągniki balastowe własnej konstrukcji, noszące nazwę Trojan. Z jakiegoś jednak powodu tym razem ich nie wykorzystano. Bardzo możliwe, że były one po prostu zbyt duże i zbyt ciężkie, by poradzić sobie w norweskich warunkach. Więcej o Trojanach przeczytacie tutaj oraz tutaj.

Zapraszam do oglądania: