22 tys. zł za lód na naczepie – kierowca miał udowodnić, że jego dach był stale czysty

Zdjęcie ma charakter przykładowy, nie jest związane z tekstem

To historia, w której na szczęście nie odnotowano żadnych osób fizycznie poszkodowanych. Straty finansowe też były bardzo umiarkowane, ograniczając się do wgniecionego błotnika w osobowym Mercedesie. Mimo to proces ciągnął się przez dwa lata, a kierowca ciężarówki otrzymał rekordowo wysoką karę za lód spadający z dachu naczepy.

Jak podaje lokalny dziennik „Aargauer Zeitung” wszystko zaczęło się na szwajcarskiej autostradzie A1, w lutym 2021 roku, w późnych godzinach popołudniowych. Z naczepy ciągniętej przez ciężarówkę miały wówczas spaść bryły lodu, uszkadzając prawy błotnik wspomnianego Mercedesa. Uderzone auto mogło jednak kontynuować jazdę, więc jego kierowca postanowił podążać za ciężarówką, powiadomić policję, a także zebrać dane do procesu wytoczonego późnego w sądzie.

Właśnie w ramach tego procesu na kierowcę ciężarówki nałożono karę w wysokości 200 franków, czyli około 950 złotych. Wyznaczono ją pod zarzutem prowadzenia pojazdu znajdującego się w niebezpiecznym stanie. Problem jednak w tym, że w oczach kierowcy była to kara zupełnie niesprawiedliwa. Przede wszystkim, 26-latek zwracał uwagę, że tego samego dnia rano oczyścił naczepę ze śniegu lub lodu. Kierowca podkreślał też, że policja nie przeprowadziła w sprawie kompletnego dochodzenia, on sam nie został przesłuchany, a oskarżenia bazowały tylko na policyjnej notatce z drogi, sporządzonej zaraz po zatrzymaniu. W obliczu wszystkich tych wątpliwości kierowca ciężarówki postanowił więc udać się do sądu wyższej instancji, który zajął się sprawą pod koniec ubiegłego roku.

Mówiąc w dużym skrócie, sąd apelacyjny ze szwajcarskiego kantonu Aargau, odrzucił argumentację kierowcy. Pojawiło się na przykład stwierdzenie, że kierowca ciężarówki nie ma żadnych dowodów na to, że ponowna warstwa lodu nie zebrała się na jego pojeździe już po porannym odladzaniu. Uwzględniając warunki atmosferyczne z dnia zderzenia, gdy temperatury oscylowały między -5 a -10 stopni Celsjusza, coś takiego było według sądu jak najbardziej możliwe i kierowca powinien był taką ewentualność przewidzieć. Do tego doszło też stwierdzenie, że kierowca ciężarówki nie miał żadnych dowodów na skuteczność porannego odladzania i usunięcie z dachu wszelkich możliwych fragmentów lodu.

Sąd odrzucił też wątpliwości dotyczące przebiegu pierwszego procesu. Uznano, że policyjna notatka z zatrzymania na drodze to zupełnie wystarczający dowód dla sprawy sądowej. Tym samym dopuszczono sytuację, w której wyjaśnienia kierowcy nie były uwzględniane przy ocenianiu sprawy. A jakby tego było mało, sąd apelacyjny doszedł do wniosku, że pierwsza nałożona kara była zbyt łagodna w stosunku do zagrożenia generowanego przez lód spadający z naczepy. Dlatego też zdecydowano się na dodatkowe podwyższenie wyroku, karę finansową dla kierowcy podnosząc z 200 do 3000 franków (14 tys. złotych), a także doliczając do tego 1700 franków kosztów sądowych (8 tys. złotych).