Iveco Eurostar, w którym dopiero co zerwano folię z tapicerki – Sesja Miesiąca 02/22

Witam w kolejnym artykule z serii „Sesja Miesiąca”, przygotowanym przy współpracy z fotografem Heńkiem Anielskim (Ciężarówki w obiektywie spottera). Heniek co miesiąc rusza w Polskę, wykonuje sesję wyjątkowej ciężarówki i zbiera na jej temat najciekawsze informacje. W ten sposób powstają opisy samochodów tuningowanych, zabytkowych, czy po prostu youngtimerów. Wszystkie dotychczasowe teksty z tej serii znajdziecie pod tym linkiem, a tymczasem ruszamy w podróż do przełomu wieków, gdy od dealerów wyjeżdżały pojazdy opracowane jeszcze w latach 90-tych.

Naszym dzisiejszym bohaterem będzie Iveco Eurostar, a więc pojazd już niezmiernie rzadko spotykany na polskich drogach. Nawet najnowsze egzemplarze skończą w tym roku dwie pełne dekady, natomiast omawiany ciągnik jest jeszcze nieco starszy, pochodząc z 2000 roku. Mimo to ciężarówka wygląda niemal jak nowa, a jej przebieg okazuje się niższy niż w niejednym czterolatku.

Właścicielem zielonego Eurostara jest Tomasz Karmański z Piekar Śląskich. To kierowca ciężarówki z 23-letnim doświadczeniem, który w 2008 roku postanowił założyć własną działalność, dołączając do grona kierowców-właścicieli. Zakupił wówczas swoje pierwsze Iveco, którym był model Eurotech z pierwszych lat produkcji, a dokładnie z 1995 roku. Ciężarówka miała już wówczas milion przebiegu, ale jej 420-konny silnik mile zaskakiwał mocą i elastycznością. Zwykła pompa wtryskowa zapewniła bezproblemową eksploatację i tak ciężarówka przejechała u Tomasza kolejne 270 tys. kilometrów. Co więcej, ciągnik ten nadal można spotkać na drogach, w rękach kolejnego właściciela.

Kolejną ciężarówką w firmie również było Iveco Eurotech, zakupione w 2011 roku. Ten egzemplarz był już jednak znacznie nowszy, dla odmiany pochodząc z końcówki produkcji, z 2001 roku. Pod kabiną pracował 430-konny silnik typu Cursor Euro 3, a w momencie zakupu licznik wskazywał tylko 435 tys. kilometrów. Z racji mniejszego wyeksploatowania i ogólnie świetnego stanu, ta ciężarówka pozostała też u Tomasza znacznie dłużej. Służbę skończyła dopiero pod koniec ubiegłego roku, a więc zarabiała na siebie przez ponad dekadę. W tym czasie ciągnik pokonał kolejne 470 tys. kilometrów, a pod względem technicznym znowu obyło się bez jakichkolwiek większych problemów. Dla przykładu, z osprzętu trzeba było wymienić jedynie kompresor powietrza, a na przykład oryginalne poduszki pneumatyczne – mające oznaczenia Dekry z 2001 roku – zaczęły się przecierać po 20 latach. Tak naprawdę jedyną piętą achillesową była tutaj korozja, którą właściciel ograniczał jednak regularnym konserwowaniem. Dlaczego więc i ten Eurotech trafił na sprzedaż? Wszystko przez ofertę, której naprawdę nie udało się odrzucić.

W listopadzie ubiegłego roku Tomasz otrzymał od kolegi namiar na większe Iveco Eurostar, mające znajdować się w idealnym stanie. Jadąc na miejsce był jeszcze co prawda przekonany, że zostanie przy swoim wiernym Eurotechu. Gdy jednak zobaczył oferowany mu ciągnik, wiedział, że do domu wróci z fakturą zakupu. Eurostar nadal miało bowiem oryginalną folię na tapicerce, stan wizualny był po prosto świetny, a na liczniku widniało niecałe 400 tys. kilometrów. I co ważne, nie było przed tym żadnego miliona, gdyż samochód miał niezbyt pracowitą przeszłość. Najpierw był używany w transporcie na potrzeby własne, na sporadycznych wyjazdach, a następnie przestał kilka lat w zamkniętej hali, ukrywając się przed wilgocią, słońcem, czy innymi niekorzystnymi warunkami. Jak przełożyło się to na praktykę, doskonale widać na zdjęciach

Piękny, zielony lakier został zachowany bez jakichkolwiek uszkodzeń. Wnętrze jest natomiast niezniszczone, kompletne i niemal całkowicie oryginalne, za wyjątkiem wygodniejszego fotela kierowcy, przełożonego z Mercedesa Actrosa. Na desce rozdzielczej znajdziemy elementy tapicerowane oraz udawane drewno, czyli szczyt elegancji rodem z lat 90-tych. Jest też pewien powiew nowoczesności, mianowicie drążek zautomatyzowanej, 12-biegowej skrzyni ZF Eurotronic, w tej generacji pozbawionej już pedału sprzęgła. Przekładania ta łączy się z 430-konnym silnikiem Euro 3, który ma tylko 10 litrów pojemności, a i tak zapewnia bardzo dobrą dynamikę. Za to od strony zewnętrznej uwagę zwraca pełne, oryginalne ospojlerowanie, aluminiowe felgi, kompletna obudowa podestu, a także lusterko na przednim podszybiu, swego czasu będące popularnym dodatkiem.

W rękach Tomasza Eurostar może spodziewać się bardzo spokojnej pracy. Tuż po zakupie przeszedł solidny przegląd u zaprzyjaźnionego mechanika, a dzisiaj wykonuje lokalne trasy z naczepą platformą, pokonując zwykle do 200 kilometrów dziennie. Biorąc więc od po uwagę obecny stan licznika, wynoszący 398 tys. kilometrów, ciężarówka jeszcze długo nie zostanie „milionerem”. Sam za siebie mówi też fakt, jak wyglądała 11-letnia eksploatacja poprzedniego Eurotecha. Pomimo zaawansowanego wieku, ta ciężarówka zawsze otrzymywała nowe części i przechodziła wymianę oleju co maksymalnie 25 tys. kilometrów. W miarę możliwości pozostawała też czysta i nawoskowana. Sam przewoźnik zresztą przyznaje, że gdyby nie wyjątkowo wysokie stawki OC oraz konieczność opłacania podatku od środków transportu, zatrzymałby sobie Eurotecha do dzisiaj, jako auto awaryjne. Tym bardziej, że Eurotechy już wkrótce będą na zupełnym wyginięciu, a Tomasz generalnie bardzo ceni motoryzację z lat 90-tych. W obecnej sytuacji był jednak zmuszony do sprzedaży i niestety dzisiaj ciągnik jest już poza Europą.

Pamiątkowe zdjęcie dopiero co sprzedanego Eurotecha:

Pełna sesja zdjęciowa Iveco Eurostar: