Kilka dni temu przypadła 20. rocznica wydarzenia mającego niebagatelny wpływ na polską branżę transportową. Mowa tutaj o wejściu naszego kraju do Unii Europejskiej, które miało miejsce 1 maja 2004 roku. Z tej okazji proponuję więc zapoznać się z felietonem Pawła Piotrowskiego, opatrzonym jego zdjęciem właśnie sprzed 20 lat.
Paweł to kierowca oraz przewoźnik z Poznania. Więcej jego fotografii i przemyśleń znajdziecie na Instagramie @renault_magnum_garage.
To zdjęcie właśnie skończyło 20 lat. Zrobiłem je w weekend majowy w 2004 roku. Na terminalu w Świnoujściu parkowało całkiem sporo, jak na owe czasy, ciężarówek. Wśród nich piękne Magnum AE385ti, którego kierowca dokonywał rutynowego przeglądu przedziału maszynowego przed opuszczeniem kraju na pokładzie jednego z bałtyckich promów. Czasem robimy drobne rzeczy, gdy dzieje się wielka historia. Tak było w tym wypadku – Polska właśnie przystępowała do Unii Europejskiej. Mimo spokojnej atmosfery na terminalu, polski transport czekały wielkie zmiany. Do czasu rozszerzenia UE, w epoce zatorów na polskich granicach, Skandynawia cieszyła się wśród naszych kierowców opinią kameralnego i spokojnego kierunku. Wynikało to z prostego faktu, że w czasie gdy kierowcy spokojnie oczekiwali na wjazd na statek w Świnoujściu, ich koledzy np. w Świecku nerwowo pilnowali miejsc w długim często na wiele kilometrów sznurze tirów, wśród których dominował tranzytowy ruch z Rosji. Granice były zawsze miejscem, gdzie traciło się nerwy i czas. Granice były pomnikiem nieufności i podzielonej Europy. Monumentalne kolejki, stanowiące przez lata prawdziwe przekleństwo dla kierowców i przewoźników, miały nagle zniknąć. Równocześnie otwierały się nowe rynki, wreszcie miała nastąpić rozbudowa infrastruktury drogowej w Polsce. Mimo panujących wówczas w branży obaw przed bogatymi i dobrze zorganizowanymi firmami transportowymi z Zachodu, to polskie ciężarówki wytoczyły się na szlaki całej Europy. Dość szybko pojawiło się jednak pytanie o realne zyski. Rozdrobniony polski transport z firmami rodzinnymi był łatwym łupem dla wielkich korporacji spedycyjnych, które mogły wozić towary na dalekich szlakach transeuropejskich za coraz niższe stawki. Bogate korporacje stawały się jeszcze bogatsze, a rynek ukształtowany w ten sposób stał się groźną pułapką. Wiele firm rozbudowało swoje floty, ale po równie wielu nie ma już dawno śladu, co najwyżej wspomnienia o długach. Równocześnie wśród zachodnich kierowców narastała wrogość wobec konkurencji z „nowej Europy”. Pomijając to wszystko, widoczne na zdjęciu Magnum jest prawdziwym symbolem epoki sprzed 20 lat. Na tych autach wjechaliśmy do Europy.