Niemal 2 tys. złotych kary i ogromne przyssawki na szyby – jak tachografy wpłynęły na parkowanie

Poprzednie teksty na ten temat:

Tachografy nie zmniejszyły liczby wypadków, ale za to skłaniają do łamania przepisów ruchu drogowego

Gdyby tachografy wprowadzono rok temu, co działoby się w branży? Oto odpowiedź z Ameryki

Od kiedy Stany Zjednoczone wprowadziły tachografy (znane w Ameryce jako ELD, przykład na zdjęciu powyżej), regularnie prezentuję Wam wpływ tych urządzeń na życie kierowców i przewoźników. Jest to bowiem unikalny sposób na to, by zyskać świeże spojrzenie na zautomatyzowany nadzór nad czasem pracy.

Przez lata amerykańskie drogi słynęły z doskonałych parkingów dla ciężarówek. Inaczej niż ma to miejsce w Europie, problem niedoboru miejsc postojowych występował tam bardzo rzadko. Kierowcy mogli też liczyć na bardzo dobre, rozbudowane zaplecza usługowe. Zresztą, każdy na pewno słyszał o tamtejszych „truckstopach”.

Wraz z wprowadzeniem tachografów ta komfortowa sytuacja odeszła niestety do przeszłości. Spędzanie nocy na truckstopach przestało być traktowane jako oczywistość, gdyż coraz częściej nie ma tam wolnych miejsc. Kierowcy muszą więc improwizować i parkować w przygodnych miejscach. Swój wpływ ma to między innymi na parkowanie pod marketami.

Poniżej: blokada parkingowa w formie przyssawki

Przez lata amerykańscy kierowcy ciężarówek mogli zatrzymywać się na sklepowych parkingach. Z racji świetnego dostępu do truckstopów, korzystało z tego stosunkowo niewiele osób, a więc szefom marketów w żaden sposób to nie przeszkadzało. Kierowców uważano wręcz za dodatkowych klientów, gdyż nocny postój często łączyli oni z zakupami.

Po wprowadzeniu tachografów sytuacja zaczęła się jednak zmieniać. Wraz z przepełnieniem truckstopów, coraz więcej kierowców zaczęło parkować pod marketami. To natomiast zaczęło irytować zarządców sklepów i zaczęło ich skłaniać do wyrzucania ciężarówek z parkingów. Przykładem na wszystko jest wtorkowa akcja z malutkiej miejscowości Williamsburg w stanie Kentucky.

Tamtejszy supermarket z sieci Walmart znajduje się tuż przy bardzo dużym truckstopie. Gdy natomiast truckstop zaczął się robić przepełniony, supermarket dla wielu kierowców stał się ostatnią deską ratunku. Mówiąc bardziej konkretnie, stał się on alternatywą dla spędzenia nocy na poboczu lub zarejestrowania przekroczenia czasu pracy na tachografie.

W końcu parkowanie pod sklepem stało się na tyle popularne, że jego zarząd przestał przymykać na to oko. Choć na placu nadal nie pojawił się żaden wyraźny zakaz, ochrona otrzymała zadanie usuwania ciężarówek. Prawdziwy „pokaz siły” przygotowano zaś na miniony wtorek.

Poniżej: jedna z ciężarówek zablokowanych w opisywanej akcji

Tamtej nocy na opustoszałym parkingu pod marketem stało siedem lub osiem ciężarówek. Na nocny odpoczynek zatrzymało się też kilku posiadaczy kamperów. Krótko po północy na miejscu pojawili się ochroniarze ze specyficzną, typowo amerykańską formą blokad. Były to gigantyczne przyssawki do przednich szyb, blokowane kluczem i kompletnie uniemożliwiające jazdę.

Ochroniarze założyli przyssawki, obudzili kierowców ciężarówek i poinformowali ich o konieczności opłacenia 500 dolarów kary (około 1900 złotych). Miało to być zadośćuczynienie za parkowanie na terenie należącym do sklepu. Co więcej, ochroniarze oświadczyli, że na opłacenie kary czekają jedynie 60 minut. Jeśli natomiast ktoś nie zdąży zorganizować wystarczającej sumy, jego ciężarówka zostanie odholowana, generując jeszcze wyższe koszty.

Łącznie w ten sposób ukarano co najmniej sześciu kierowców ciężarówek. Co też ciekawe, kary dotyczyły tylko ich, jako że użytkowników kamperów pozostawiono w spokoju. Amerykańskie media branżowe już natomiast ostrzegają przed zmianami w polityce supermarketów. Kierowcom radzi się, by przed każdym takim nocnym postojem skontaktowali się z władzami sklepu i omówili kwestię parkowania.