Kierowcy ciężarówek tylko pod krawatem, 19-letni prezes i kobiece imiona na kabinach

Eddie Stobart jednak przetrwa. Udziałowcy słynnej, angielskiej firmy postanowili poratować ją inwestycją w postaci dodatkowych 55 milionów funtów. Dzięki temu przedsiębiorstwo nie upadnie, nie zostanie sprzedane konkurencji i pozostawi na etacie 6,5 tys. swoich pracowników. Ciężarówki będą też mogły operować w okresie świątecznym, wiążącym się ze szczególnie wysokimi zyskami.

Przypomnę, że Eddie Stobart popadł w problemy pod koniec lata bieżącego roku. Było to pokłosie afery finansowej, wywołanej przez brak 2 milionów funtów w rozliczeniu za 2018 rok. Oczywiście można by powiedzieć, że 2 miliony funtów to w firmie z 2,5-tysięczną flotą żadna wielka tragedia. Problem jednak w tym, że nieścisłości w księgach przełożyły się na spadek wartości akcji oraz problemy z kredytodawcami.

A skoro już Eddie Stobart ma kontynuować swoją działalność i pozostanie stałym widokiem na angielskich drogach, warto przyjrzeć się tej firmie nieco bliżej. Mianowicie, co konkretnie sprawiło, że Eddie Stobart jest aż tak słynny? Dlaczego to właśnie o tej firmie nagrywano w Wielkiej Brytanii programy dokumentalne (53 odcinki pod  tytułem Eddie Stobart: Trucks & Trailers)? Na pewno nie bez znaczenia była charyzma oraz nietypowe podejście wieloletniego prezesa.

Założycielem firmy Eddie Stobart był – a jakże  by inaczej – Eddie Stobart. To przedsiębiorca, który już w latach 40-tych wszedł w branżę rolniczą. W 1970 firma dokonała jednak zmiany, skupiając się na transporcie drogowym. W 1973 poczyniono zaś kolejny, symboliczny krok, prezesem firmy mianując syna Eddiego, Edwarda (zdjęcie powyżej). Nie byłoby w tym może nic dziwnego, gdyby nie bardzo młody wiek nowego prezesa. W momencie objęcia swojej funkcji miał on zaledwie 19 lat! Co więcej, w 1976 roku Eddie Stobart przeszedł na emeryturę. Zupełnie przestał zajmować się firmą, więc 22-letni Edward stał się zdany tylko na siebie.

Trzeba też zaznaczyć, że Edward Stobart był człowiekiem o wyjątkowym sercu do ciężarówek. Pod tym względem krąży cała masa historii, jak na przykład ta z myciem całej floty. Nawet gdy firma liczyła już 26 pojazdów, jej szef osobiście miał zajmować się myciem każdego z nich. Młody szef miał też wyjątkowe wymagania wobec kierowców. Jeszcze w latach 90-tych potrafił dać naganę kierowcy, jeśli przyłapał go w kabinie bez koszuli i krawatu. Ponadto w Anglii wytworzył się zwyczaj machania do ciężarówek Stobarta. Kierowcy mają bowiem firmowy przykaz, by na każdy taki gest  odpowiadać. Jak tłumaczył przed laty sam Edward Stobart, takie firmowe zasady miały sprzyjać poprawie wizerunku kierowców.

Pewne ciekawostki zauważalne są też w wyglądzie ciężarówek. Już samo malowanie jest bardzo charakterystyczne, a do tego dochodzi też specyficzne nazewnictwo. Choć dzisiaj flota liczy wspomniane 2,5 tys. samochodów, każdy z nich ma swoje imię. Bezwzględnie musi to imię żeńskie, umieszczone na atrapie chłodnicy. Co więcej, zdarza się też sięgać poza imiona typowo angielskie. Stobart czerpie tutaj na przykład z języka walijskiego lub irlandzkiego. Swoją drogą, to też powód, dla którego ciężarówki Stobarta bardzo często są fotografowane. Istnieją osoby, które kolekcjonują imiona z atrap chłodnicy. 

Poza tym, Edward Stobart nie stronił od rozwijania swojego biznesu. Tylko między 1976 a 2000 rokiem . Przyznacie, że niewielu przewoźników drogowych dysponuje własnym portem, własnymi towarowymi liniami kolejowymi, a także regularnie sponsoruje sporty motorowe W przeszłości Eddie Stobart oferował także kolejowy przewóz pasażerów, a nawet próbował wejść na rynek kolei turystycznej. I choć przewóz drogowy od 1970 roku pozostawał głównym źródłem dochodów, wszystkie te dodatkowe inwestycje mogły zwracać uwagę opinii publicznej. 

Na koniec mamy też niestety smutny fragment. Edward Stobart nie tylko bardzo wcześnie zaczął zarządzać firmą, ale też bardzo wcześnie z tym skończył. Zmarł w wieku zaledwie 57 lat, na atak serca. Miało to miejsce w 2011 roku.

Pierwszy odcinek wspomnianego programu dokumentalnego: