124 km/h z osłoną rejestracji na sznurku i niedokręcona wycieraczka na tasiemkach

Kontrole, podczas których problemem okazują się mechanizmy bazujące na sznurkach, to niewątpliwie nie jest widok spotykany na co dzień. Mimo to przy dzisiejszym przeglądzie transportowych komunikatów natrafiłem na aż dwie takie historie, pochodzące z dwóch różnych końców świata i dotyczące dwóch różnych kwestii.

Zaczynamy u naszych zachodnich sąsiadów, pod niemiecką miejscowością Pommersfelden w północnej Bawarii. W nocy z soboty na niedzielę, tuż przed godziną 23, policja zatrzymała tam Mercedesa Actrosa, który poruszał się po autostradzie A3 z prędkością 112 km/h. Co więcej, gdy pojazd ściągnięto już do kontroli i sprawdzono mu tachograf, na jaw wyszło osiąganie wyników do 124 km/h. To jednak nadal nie był największy problem, gdyż szczególną uwagę policji zwróciła konstrukcja umieszczona nad tablicą rejestracyjną.

Przy tablicy umieszczono niewielkie orurowanie z podstawą do montażu dodatkowego oświetlenia. Element ten nie spełniał jednak swojej pierwotnej funkcji, lecz został przecięty, doposażony w zawiasy i przymocowany do sznurka, który prowadził aż do wnętrza kabiny, w okolice kolumny kierowniczej.  Dzięki temu kierowca mógł w czasie jazdy przysłonić tablicę rejestracyjną, nie obawiając się fotoradarów lub bramownic myta. Dlatego też postawiono tutaj zarzut popełnienia przestępstwa, w postaci „nadużycia dotyczącego tablicy rejestracyjnej”. Pobrano też kaucję na poczet kary, określoną jako „czterocyfrowa kwota w euro”.

Tymczasem przenosimy się na drugi koniec globu, aż do Australii. Choć w powszechnych wyobrażeniach kraj ten kojarzy się z pustynnym krajobrazem, we wschodnich prowincjach trwa obecnie walka z potężnymi opadami, prowadzącymi wręcz do powodzi. Tym bardziej zaskoczeni byli więc inspektorzy NHVR (tamtejszego odpowiednika ITD), gdy podczas deszczowej aury zastali Isuzu serii F z wycieraczką po stronie kierowcy obsługiwaną przy użyciu dwóch materiałowych tasiemek, wymagających pociągania w przeciwne strony.

Gdyby sytuacja była związana z poważną awarią, można by wyrazić uznanie za zaradność po stronie kierującego. Jak jednak wykazały szybkie oględziny wykonane przez inspektorów, awaria wycieraczki polegała na zwykłym poluzowaniu nakrętki utrzymującej ramię na silniczku. Tym samym realne usunięcie problemu było tak naprawdę łatwiejsze niż poruszanie tasiemkami. Co natomiast takie odkrycie oznaczało dla kierowcy? Tutaj dochodzimy do olbrzymiej różnicy względem europejskich kontroli. NHVR nie tylko bowiem zdiagnozowało problem, ale też pomogło kierowcy w dokręceniu ramienia, pouczyło go na przyszłość i pozwoliło na kontynuowanie trasy bez wystawiania jakiejkolwiek kary, licząc, że była to dla niego wystarczająca lekcja.