Od kilku tygodni na europejskich drogach można spotkać zmodernizowane Iveco S-Way, wyposażone w nowy silnik diesla XCursor 13 (więcej na ich temat tutaj). To jednak niejedyna napędowa nowość z gamy tego modelu, jako że do klientów zaczyna docierać także nowy elektryk, znany jako Iveco S-eWay.
Jeden z pierwszych egzemplarzy Iveco S-eWay został w tym tygodniu przekazany do firmy Noerpel-Gruppe. Jest to operator logistyczny z miasta Ulm na południowym zachodzie Niemiec, mający swoją siedzibę zaledwie półtora kilometra od niemieckiej fabryki Iveco, niegdyś należącej do firmy Magirus-Deutz. Być może to właśnie dlatego Noerpel-Gruppe tak wcześnie dołączyło do grona użytkowników nowego elektryka.
Odebrany S-eWay to ciągnik siodłowy w konfiguracji 4×2, wyposażony w pełnowymiarową kabinę sypialną, a także napęd opracowany wspólnie z amerykańską marką Nikola (jeszcze zanim Iveco oraz Nikola zdążyły się rozstać). Jego bazą są dwa silniki elektryczne podwieszone przy tylnej osi, które łącznie oferują 653 KM mocy stałej lub 1142 KM mocy maksymalnej, występującej chwilowo. Z tej ostatniej można skorzystać w chwilach największego obciążenia, na przykład podczas pokonywania wzniesień, i jak określili to ostatnio dziennikarze niemieckiego magazynu „Trucker”, przy okazji porównania sześciu ciągników siodłowych na prąd, zapewnia to S-eWayowi wręcz „brutalną siłę przyspieszenia”.
Źródłem zasilania dla tego układu są olbrzymie baterie niklowo-kadmowe, wypełniające niemal całe podwozie pojazdu, włącznie z przestrzenią między podłużnicami ramy. Ich użyteczna pojemność to 629 kWh, co pozwala szacować zasięg na około 500 kilometrów, a może nawet nieco więcej. Poza tym S-eWay wyróżnia się długim rozstawem osi, wynoszącym aż 402 centymetry, oraz niestety bardzo wysoką masą własną, wynoszącą w dwuosiowym ciągniku około 12 ton. To jednak przypadłość typowa dla elektryków.
Baterie S-eWaya widziane od dołu (inny egzemplarz):
Jeden z silników S-eWaya wiszący przy osi (inny egzemplarz):