100-tonowy zestaw cofnął przez Oliwę – przerwany protest, policja i inspekcja

Powyżej: nagranie z omawianego przejazdu

Historia, którą opisywałem w połowie listopada (w artykule dostępnym tutaj), znalazła swoje zakończenie. Pomimo sprzeciwu mieszkańców, ponadnormatywny przewoźnik mógł wykonać swoje zadanie i blisko 100-tonowy zestaw przejechał ulicami gdańskiej dzielnicy Oliwa.

Przypomnę, że problem dotyczył transportu ciężkiej palownicy, która miała dotrzeć na teren prac budowlanych przy ulicy Podhalańskiej w Gdańsku. Odpowiedzialny za to przewoźnik otrzymał odpowiednie zezwolenie, a jednocześnie zorganizował bardzo specjalistyczny zestaw, złożony z czteroosiowego ciągnika oraz naczepy typu tiefbett podpiętej za pośrednictwem dodatkowego wózka dolly. Tak skomplikowana rozbudowana konfiguracja miała oczywiście ograniczyć wartość nacisków osiowych. Mimo to okoliczni mieszkańcy uniemożliwili ciężarówce przejazd, a Rada Dzielnicy Oliwa uzasadniła to następującymi słowami: nie jest możliwe, aby taki pojazd nie wyrządził szkody tej części zabytkowej Oliwy, która posadowiona jest na terenie podmokłym, bez sprawny drenaży, z podmokłymi piwnicami.

Fot. Rada Dzielnicy Oliwa

W ramach kilkutygodniowej batalii mieszkańcy wnioskowali o unieważnienie zezwolenia, określając transport po prostu zbyt ciężkim. Urząd Miejski w Gdańsku nie zamierzał jednak wycofać dokumentu, gdyż kluczowy parametr dla transportu – czyli wspomniane naciski osiowe – miał pozostać na bezpiecznym poziomie, a wręcz uplasować się znacznie poniżej dopuszczalnej normy. Dlatego też po długim postoju, w nocy z 3 na 4 grudnia, przewoźnikowi w końcu pozwolono na podjęcie kolejnej próby.

Lokalny portal „Trojmiasto.pl” zrelacjonował jak wyglądało to w praktyce. Aż do godziny 0.30 na trasie przejazdu utrzymywał się protest mieszkańców, a ponadto jedną z ulic zastawiono samochodem osobowym. Pojazd ten został więc odholowany, a nad utrzymaniem porządku panowała policja. Ponadnormatywny zestaw, ciągnięty przez Volvo FH16 750 i mający łącznie dziesięć rzędów osiowych, pojawił się na miejscu znacznie później, bo dopiero około godziny 3. Swój przejazd po ciasnych ulicach rozpoczął on na biegu wstecznym, co było naprawdę imponującym widokiem, a chwilę później został… zatrzymany do kontroli. Wezwany patrol ITD miał za zadanie sprawdzić zezwolenie oraz zweryfikować wszelkie uwzględniona na nim wymagania. Następnie, gdy potwierdzono pełną zgodność z dokumentem, zestaw mógł cofać dalej, utrzymując przy tym policyjną obstawę. Około godzin 5 dotarł do celu, gdzie palownica została rozładowana. Ostatnie kilkadziesiąt metrów maszyna pokonała o własnych siłach, poruszając się po tymczasowych płytach.