10-lecie kontroli z udziałem nieoznakowanych ciągników – już 51,5 tys. mandatów

W 2010 roku brytyjska policja wyróżniła się nietypowym projektem. Na drogi zaczęły wyjeżdżać oznakowane radiowozy na bazie ciągników siodłowych, nastawione na wypisywanie mandatów dla kierowców ciężarówek. Następnie, w 2015 roku, Brytyjczycy wyraźnie zmienili swoje założenia, stawiając na ciężarówki nieoznakowane, pozbawione oklejenia i wyposażone w bardzo dyskretnie rozmieszczone oświetlenie. W medialnych publikacjach zaczęto nawet ukrywać numery rejestracyjne tych pojazdów, a cały projekt otrzymał nową nazwę, mianowicie „Operation Tramline” (ang. „Operacja Linia Tramwajowa”).

Jak łatwo policzyć, „Operation Tramline” właśnie dotarło do oficjalnego 10-lecia. Z tej okazji Brytyjczycy opublikowali kilka statystyk, pokazując jak skutecznym narzędziem kontroli okazały się ciągniki siodłowe. Ich wysokie wyniki przypisuje się głównie wysoko umieszczonym kabinom, pozwalającym łatwo zaglądać do wnętrz innych pojazdów, w tym zarówno wysoko zawieszonych ciężarówek, jak i wszelkiego rodzaju aut osobowych lub dostawczych.

Tak wygląda praca policjantów w ciągnikach:

Pierwszym nieoznakowanymi ciągnikami były Scanie serii R. Następnie sięgnięto po Mercedesy Actrosy czwartej generacji, po czym ich miejsce zajęły DAF-y CF Euro 6 Space Cab. Pojazdy te regularnie przerzucane są między jednostkami z całego kraju, by organizować tam duże, kilkudniowe akcje kontrolne. Łącznie złożyło się to na 13 tys. godzin patroli, wykonanych w 35 różnych regionach Wielkiej Brytanii. W tym czasie załogi nieoznakowanych ciągników uwieczniły ponad 51,5 tys. wykroczeń, w wyniku których wystawiono mandaty.

Najwięcej wykroczeń okazało się dotyczyć jazdy bez zapiętych pasów bezpieczeństwa. Naliczono ich dokładnie 14 861. Drugie miejsce w rankingu zajęło korzystanie z telefonów w czasie jazdy, zarejestrowane 13 553 razy. Poza tym funkcjonariusze zwracają uwagi na liczne wykroczenia, które trudno było jednoznacznie sklasyfikować. Dlatego określono je ogólnym „nieskupianiem się na jeździe”. 10-letni raport wymienia tutaj takie przykłady, jak kierowca spożywający lasagne za kierownicą, korzystając przy tym z noża i widelca, kierowca korzystając z dwóch telefonów jednocześnie, czy kierowca układający podczas jazdy kostkę Rubika. Sam też przypominam sobie przykład, który ściągnął na Brytyjczyków ostrą krytykę. Była to sprawa z 2023 roku, gdy policjanci z nieoznakowanego ciągnika postanowili interweniować w sprawie… picia herbaty z otwartego, metalowego kubka, za kierownicą auta dostawczego.

Opierając się na statystykach wypadkowości, policjanci dokonali pewnego szacunku. Jak twierdzą, każde 100 wystawionych mandatów za korzystanie z telefonu lub inne nieskupianie się na jeździe mogło pomóc w uniknięciu około 25 kolizji na drodze. Dlatego załogom ciągników przypisuje się duże zasługi dla poprawy bezpieczeństwa, a „Operation Tramline” ma być kontynuowana.

Na koniec pozwolę sobie jeszcze na pewną dygresję. Otóż jest pewna rzecz, o której to 10-letnie podsumowanie zupełnie nie wspomina, a którą jak najbardziej wypadałoby się zająć. Mam tutaj na myśli zwalczanie niebezpiecznych zachowań wokół samochodów ciężarowych, takie jak zajeżdżanie im drogi, wymuszanie pierwszeństwa w „martwych polach”, zjeżdżanie z autostrad na ostatnią chwilę,  czy chociażby wyprzedzanie rowerami z niewłaściwej strony. Z racji posiadania ciągników siodłowych, policja mogłaby przeprowadzić działania kontrolne także w tym zakresie, łącząc to z jakąś powszechną akcją edukacyjną. Mam tutaj na myśli coś na wzór działań ze Stanów Zjednoczonych: Policjanci wsiedli do ciężarówki i karali kierowców osobówek, którzy zajeżdżali drogę