Wspomnienia z trasy do Iranu w barwach PEKAES Warszawa – część 37

Marzenia się spełniają – Wspomnienia z pierwszej jazdy do Iranu

Część 37

6 luty, niedziela

Obudziłem się sam o godzinie 7.30. Spania było wystrczająco i nie było potrzeby wstawać tak wcześnie, bo leżenia było już dosyć, że aż boki bolały. Dawno już nie spałem tak długo, bo aż 13 godzin. Leżąc tak jeszcze w łóżku włączyłem radio i posłuchałem wiadomości z kraju. Wysłuchując tych wiadomości zrobiło mi się tak trochę smutno, tym bardziej, że dzisiaj jest niedziela. Moja dziatwa na pewno szykuje się do kościoła na godzinę 10.00. Gdyż Sławek i Szymon są ministrantami i służą do mszy o tej godzinie. Na pewno już tęsknią i wyczekują na swojego tatusia. Minęło już parę niedziel i nie mieliśmy ze sobą żadnego kontaktu, bo nie niestety nie ma takiej możliwości. Ale jestem dobrej myśli i na pewno na następną niedzielę będziemy wszyscy razem. Po godzinie 9.00 przyszedł do mnie Władek i poszliśmy się umyć do umywalni zakładowej. Po śniadaniu zabrałem się do pisania dalszych wspomnień, natomiast Władek z nudów umył obydwa samochody i przyczepy, przynosząc wodę w wiadrach z pobliskiego strumyka. Burty aluminiowe wyszorował piaskiem i były prawie jak nowe. Dał sobie czas i skończył to mycie po godzinie 16.00. Następnie zabrał się do szykowania obiadu. Ugotował ziemniaki, zrobił sos z ostatniego słoika z pieczonym mięsem i jugosłowiańską kiszoną kapustą. Z tymi ziemniakami to trochę przesolił. Ale trudno. Można było to zjeść. Władek jest tutaj na etacie kucharza i zaopatrzeniowca. Po tym słonym obiedzie przyniósł ciastka i piwo. Szło wytrzymać. A ja dzisiaj dużo napisałem. Władek tak siedział ze mną do godziny 19.00. Po czym szykował się do wyjścia, chcą iść spać. Na odchodne powiedział: „mam nadzieję ,że doczekam się tych Twoich wspomnień i razem przeżytych dni”. Ja pisząc jeszcze dalej te stare zaległości i opisując te nasze wspólne dzieje przesiedziałem do godziny 2.30. Po czym położyłem się spać, ale śpik mnie jakoś nie morzy. Odmówiłem pacierz, pomyślałem o mojej rodzince no i tak zasnąłem.


Autorem tekstu jest Adam Frąckowiak, którego osobę przedstawiałem we wstępie dostępnym TUTAJ. Seria tekstów o transporcie do Iranu powstaje dzięki pomocy Niezależnego Forum Nowego Tomyśla i okolic.


Kolejny odcinek – TUTAJ

Poprzednie odcinki – TUTAJ