Wspomnienia z trasy do Iranu w barwach PEKAES Warszawa – część 22

Marzenia się spełniają – Wspomnienia z pierwszej jazdy do Iranu

Część 22

22 stycznia, sobota

Budząc się rano widzę piękne błękitne niebo. Słońce przez szybę już mocno przygrzewa. Zapowiada się ładny dzień. Przyjemnie się wstaje jak jest tak ciepło w kabinie, no i nie muszę palić w moim piecyku. Bardzo dobrze mi się dzisiaj spało.  Jest godzina 7.30 naszego czasu. Zauważyłem, że koledzy już pojechali na Urząd Celny, aby pozałatwiać dokumenty, a Piotr razem z nimi bo musi się jeszcze rozładować. Po ogoleniu i umyciu się zrobiłem sobie śniadanie. Po śniadaniu zabrałem się znowu do przepisywania mojego pamiętnika. W kabinie mam ciepło, bo słońce już ładnie grzeje, a więc dobrze się pisze. Muszę robić małe przerwy, bo od tego pisania zaczyna boleć mnie ręka. O godzinie 14 przyjechali koledzy mając buzie uśmiechnięte i trzymając wszystkie dokumenty w ręku mówią, że teraz to mogą już wracać do kraju. No tak, ale niestety musimy jeszcze poczekać na Piotra i Zygmunta. W tym czasie przyszedł do mnie Władek i zadeklarował się, że ugotuje obiad. Więc dałem mu słoik z smażonym i ugotowanym boczkiem oraz słoik kapusty kiszonej, a na pewno coś dobrego upichci. Po małym odpoczynku zabrałem się znowu do przepisywania. Po uszykowaniu obiadu Władek wszedł do mojego samochodu i pyta się ile pozostało mi jeszcze do przepisania, więc  pokazałem, że jest  jeszcze tego sporo i na pewno dzisiaj nie skończę pisać.

Dołączone do tekstu skany przedstawiają zeszyt z notatkami Pana Adama

opowiadania ciezarowka do iranu 22-1opowiadania ciezarowka do iranu 22-2

Poszliśmy na obiad. Wchodząc do kabiny wyczułem smażony boczek z przyprawami no i ten dobry ciemny brązowy sos, taki jak ja to lubię. Po chwili okazało się, że Władek też go bardzo lubi. Ach co to był za obiad, ten Władek to chyba minął się  z powołaniem, na pewno byłby z niego również dobry kucharz. No i po tym wspaniałym obiedzie posiedzieliśmy jeszcze trochę przypatrując się tutejszym lawirantom. Po tym małym odpoczynku, poszedłem do mojego samochodu, aby dalej pisać. Natomiast wieczorem, gdy już było ciemno, przyszedł do mnie Władek, no i zrobiliśmy kawę. Do tej kawy mieliśmy jeszcze te wczorajsze irańskie smakołyki. No i oczywiście musiałem zdać relację ile mam jeszcze do przepisania i co nowego napisałem. Po przeczytaniu Władek mówi, że kiedyś będzie to naprawdę ładna pamiątka dla twoich dzieci, no i oczywiście dla ciebie. A jak będzie to jeszcze z tymi zdjęciami, które będą przypominały naszą przeszłość, którą tutaj przeżyliśmy, to dopiero będzie co wspominać, chciałbym się tego doczekać. Ale i też dziwię się , że tobie chce się tak pisać, bo mnie by się tak nie chciało. Więc odpowiedziałem ,że jak coś się rozpocznie to powinno się skończyć i że teraz muszę w pisaniu odrobić szkolne zaległości . Władek się zaśmiał i poszedł spać, a ja jeszcze trochę popisałem. No i tak na  moim zegarze jest już godzina 01.20 i chyba na tym skończę, bo już boli mnie ręka od tego pisania, a jutro też będę miał jeszcze cały dzień do pisania. Na tutejszy czas jest już grubo po północy, a na ulicy nadal jest dość duży ruch. Dobranoc.


Autorem tekstu jest Adam Frąckowiak, którego osobę przedstawiałem we wstępie dostępnym TUTAJ.

Seria tekstów o trasie do Iranu powstaje dzięki pomocy Niezależnego Forum Nowego Tomyśla i okolic.


Kolejny odcinek: Wspomnienia z trasy do Iranu w barwach PEKAES Warszawa – część 23

Poprzednie odcinki – TUTAJ