We Włoszech plastiki samochodu roztopiły się na słońcu, a kierowcy całe weekendy tkwią w kabinach

Osoby planujące na najbliższe dni trasę na Półwysep Apeniński powinny przygotować się naprawdę na najgorsze. Specjaliści od pogody podają, że we Włoszech trwa właśnie największa fala upałów od niemal półtora wieku, w praktyce oznaczająca, że jest po prostu przeraźliwie gorąco. Skalę tego problemu można zobaczyć powyżej, na przykładzie Renault Megane, które pozostawione na kilka dni w pełnym słońcu, nieopodal plaży, zaczęło się rozpływać. Plastikowe elementy samochodu, ustawione akurat w stronę pełnego słońca, nie wytrzymały temperatury.

Tymczasem już wkrótce nadejdzie weekend, a wraz z nim dwa dni letnich zakazów ruchu. Pojazdy o DMC powyżej 7,5 tony staną we Włoszech na parkingach między 7:00 a 24:00, oferując swoim kierowcom naprawdę nieludzkie warunki wypoczynku. Spójrzmy prawdziwe w oczy – kierowcy będą smażyli się jak frytki, czym nie tylko nikt się nie przejmuje, lecz także o czym w mediach w ogóle się nie mówi. Trochę więcej na temat takiego smażenia opowiedział mi wczoraj Maciej Grabowski, który jeździ po całej Europie. Bo choć jego Renault Master z dachową kabiną sypialną nie podlega pod weekendowe zakazy, to kwestię letniego „wypoczynku”i tak doskonale poznał on na własnej skórze.

Odpoczynek? Wygodne mam łóżko to na dachu, nawet bardziej się wyspie niż w domu… szkoda tylko, za termometr przy łóżku pokazuje o godzinie 1:00 nadal grubo ponad 30 stopni, z tendencja wzrostowa, a przeciągu nie da się zrobić w żaden sposób.

Parking? W 99% przypadków, to placek z asfaltu, czy betonu, bez żadnego cienia, z połamanymi ławkami, zasypany śmieciami i w przy obecnej pogodzie pachnący tak, jak to mawiał słynny zielony ogr „siarka to przy tym perfuma”. Czasami jest toaleta, czasami jakaś tam woda, ale przeważnie jednak bez. Na szczęście pracuje w naprawdę normalnej firmie, gdzie nie stanowi problemu przestawienie się kawałek nad jezioro/rzekę/morze, czy w jakiś cień.

Woda? Mam tylko tyle, ile gdzieś mi się udało nabrać, o ile nie trafił się kran ze śmierdzącą wodą…

Toaleta? Czasami się trafi otwarta i w akceptowalnym stanie, ale w większości przypadków muszą wystarczyć przegrzane i przesrane na wylot „tojtoje”.

Umycie się? Jak jest stacja z prysznicem, to już za skromne 3 euro lub więcej możemy się umyć (o ile obsługa nie wyłączy wody po 10 minutach, twierdząc, że za długo leci). A jak nie, to musi wystarczyć zapas wody i mała miska + gąbka. Trzeba sobie poradzić, ale bez rozrzutności – woda musi przecież starczyć do następnego CZYNNEGO kranu, a i do gotowania jej potrzebuję.

Cień? Jak słońce zajdzie lub trafi się miejsce z drzewami. Zazwyczaj jednak cień czeka tylko pod autem, na rozgrzanym do czerwoności asfalcie, a kabina wpatrzona w słońce, choćby nie wiem jak się człowiek starał się ustawić.

Klima? Jest, a i owszem, ale to jak auto jedzie, bo na postoju za warczenie jest mandat.

A oto zdjęcie z termometru zewnętrznego „Renówki”, którą jeździ Maciej.

temperatura_42_stopnie_2015