Uchodźcy z Syrii zasiądą za kierownicami niemieckich ciężarówek? Angela Merkel ma już na to cały plan

man_silnik_d38_szczegoly_21

W świetle zamachu w Berlinie przypominam, że to tekst z września 2016.

Niemcy już od dłuższego czasu obawiają się chronicznego braku kierowców zawodowych. O ile dzisiaj tamtejsze firmy jeszcze jakoś sobie radzą, masowo zatrudniając osoby pochodzące z nowszych krajów UE, to już w najbliższych latach może dojść do kadrowego kryzysu. Jest to związane z bardzo wysoką średnią wieku kierowców, zapowiadającą liczne grono rychłych emerytów. Tymczasem młodych następców niestety w kraju nie widać. Ale jak powszechnie wiadomo, pani Angela Merkel słynie ze świetnych pomysłów, więc i ten problem jakoś rozwiąże 😉

Propozycją kanclerz Niemiec jest sadzanie za kierownicami syryjskich uchodźców. Nowi przybysze do kraju mieliby zostać w tym celu objęci specjalnym programem, ułatwiającym im zdobycie zawodu. Polegałoby to na odroczeniu płatności za wymianę syryjskiego prawa jazdy na niemieckie. Dzisiaj taka procedura kosztuje aż 500 euro, co dla wielu przybyszy z Bliskiego Wschodu jest kwotą wręcz zaporową. Zdaniem pani Merkel powinno to zaś wyglądać tak, że Syryjczyk zdobędzie uprawnienia, zdobędzie pracę, a następnie spłaci te 500 euro z przyszłej wypłaty. Miałoby to mu pomóc stać się częścią niemieckiego społeczeństwa, a także umożliwić legalny zarobek.

Innego zdania są przedstawiciele niemieckiego stowarzyszenia kierowców zawodowych. Podkreślają oni, że osoba wykonująca ich zawód musi być przeszkolona zgodnie ze ścisłymi, europejskimi normami. Nie można przecież wsadzać kogokolwiek za kierownicę 40-tonowego zestawu. Trudno też sobie wyobrazić sytuację, w której Europejczyk wydaje kilka tysięcy euro na wszystkie szkolenia i poświęca na to długie tygodnie, a jego kolega z Syrii otrzymuje te same uprawnienia w oparciu o dokument wydany w kraju, w którym ruch drogowy oraz branży transportowa wyglądają kompletnie inaczej niż w Europie.