„Tiry na tory” w wykonaniu z Indii – ciężarówki na zwykłych platformach, a kierowcy w ich kabinach

volvo_fh_500_euro6_zuzycie_paliwa_5

Weszliśmy dzisiaj na temat Indii, które zamierzają w najbliższej przyszłości zaakceptować karnet TIR (artykuł tutaj). Jest to więc doskonała okazja do tego, żeby przejrzeć się pewnej ciekawostce właśnie z tego kraju. Będzie nią indyjskie wydanie idei „tiry na tory”, czyli mówiąc bardziej fachowo – indyjski transport intermodalny, polegający na przewożeniu ciężarówek pociągami.

Jak wyglądają tego typu przewozy w Europie, powszechnie wiadomo. Wozi się albo same naczepy, jak ma to miejsce między Polską a Holandią, albo kompletne zestawy, jak na przykład w Austrii. W pierwszym z tych przypadków stosuje się specjalne wagony, mieszczące osie naczepy poniżej podłogi wagonu. Do tego dochodzą terminale przeładunkowe ze specjalistycznymi dźwigami, a i same naczepy muszą być odpowiednio przystosowane. Kiedy natomiast w grę wchodzi transport całych zestawów, pociąg przede wszystkim musi składać się z dwóch rodzajów wagonów – platform z wysokimi burtami przeznaczonych dla ciężarówek oraz wagonów pasażerskich dla kierowców. Nikomu by bowiem nie przyszło do głowy, żeby w czasie przejazdu pociągiem pozostawać w kabinie ciągnika…

wielton_huckepack_1

Tymczasem w Indiach pojęcie o normach bezpieczeństwa jest zupełnie inne. Doskonale widać to na przykładzie przewozów intermodalnych realizowanych na zachodzie tego kraju, w ramach maksymalnie 700-kilometrowej trasy wzdłuż wybrzeża Morza Arabskiego. Firma Konkan Railway postanowiła wozić tam ciężarówki pociągami, z uwagi na bardzo zły stan dróg w regionie, a także obecność trudnego, górzystego terenu. Wyliczono po prostu, że transport przy użyciu pociągu będzie bardziej opłacalny niż męczenie słabych i ciężkich samochodów w tak trudnych warunkach. I tak też faktycznie jest, w związku z czym przewoźnicy drogowi masowo korzystają z usług Konkan Railway, oszczędzając swoim 180-konnym, 30-tonowym pojazdom przeprawy przez newralgiczny odcinek. Istotna ma być też oszczędność czasu, jako że pokonanie wspomnianych 700 kilometrów pociągiem zajmuje tutaj 22 godziny. Dla porównania, jadąc drogami trzeba by przeznaczyć na to ponad dobę.

Przejdźmy jednak do tego, jak ów transport wygląda. Ciekawostek jest tutaj sporo, począwszy od faktu, że kierowcy oraz ich pomocnicy nie mają do dyspozycji wagonów pasażerskich. Podróżują oni po prostu w swoich kabinach, ewentualnie wychodzą z nich na platformy, żeby porozmawiać z kolegami lub też przeprowadzić jakieś prace przy aucie. Co z mocowaniem ciężarówek? Trudno oprzeć się wrażeniu, że główną rolę odgrywa tutaj… hamulec ręczny. Pojazdy są bowiem mocowane metalowymi poprzeczkami oraz łańcuchami. Z tym jednak zastrzeżeniem, że nie są to łańcuchy w jakiś specjalny sposób napinane, natomiast poprzeczki zamocowano do wagonu na stałe i nie dopisujemy ich do konkretnego rozstawu osi. Wszystko zresztą możecie zobaczyć poniżej – pierwszy będzie film prezentował załadunek, a trzy kolejne pokażą pociągi już w czasie jazdy.

Bym zapomniał! Trzeba jeszcze dodać pewne statystyki, które uzmysłowią jak niebezpieczne jest całe to przedsięwzięcie. Tylko w 2014 roku w Indiach w związku z wypadkami kolejowymi zginęło ponad 27 tysięcy osób. Wynika to przede wszystkim z niedofinansowania tej branży, czyli stosowania przestarzałych technologii, czy też przepełnienia szlaków. Do tego dochodzi też nonszalancja samych Hindusów – regularnie uczęszczane tory kolejowe często służą też nierzadko za chodniki, a i traktowanie tunelów kolejowych jako miejsc na nocleg nikogo nie dziwi.

Więcej o ciężarówkach z Indii przeczytacie tutaj.