Strażacki Jelcz 325 zderzył się z wyprzedzaną Scanią – było groźnie, ale na szczęście bez żadnych ofiar

Rozbity Jelcz 325 to widok, od którego skutecznie już się odzwyczailiśmy. Pojazdów tych jest już na drogach naprawdę niewiele i nawet w remizach Ochotniczych Straży Pożarnych stopniowo ich ubywa. Tym bardziej nieprzyjemna była więc sytuacja, do której doszło dzisiaj w okolicach Białej Podlaskiej. A wszystko w ramach pecha, w którego rozmiar aż trudno uwierzyć.

W miejscowości Nosów wybuch pożar, do którego oddelegowano zarówno strażaków ochotników z OSP Worgul, jak i oddział Państwowej Straży Pożarnej z Białej Podlaskiej. Ci pierwsi wyjechali do akcji Jelczem 325, mając przejechać nim między innymi przez miejscowość Stara Bordziłówka. I właśnie tam, w trakcie manewru wyprzedzania, ich Jelcz został uderzony w prawą stronę przez ciągnik siodłowy z naczepą. Oba pojazdy – zarówno wyprzedzający Jelcz, jak i wyprzedzana Scania – wpadły do rowu, a do tego kabina wozu strażackiego została poważnie uszkodzona. Szczęśliwie jednak nie odnotowano żadnych rannych.

Tymczasem wóz PSP, jadący do tego samego pożaru, zakończył swój przejazd na trasie między miejscowościami Cicibór oraz Leśna Podlaska. Strażackie Renault na łuku drogi zderzyło się z samochodem osobowym i wpadło do rowu, przewracając się na prawy bok. Również i tutaj wyglądało to groźnie, zwłaszcza w przypadku malutkiego Fiata Cinquecento, ale szczęśliwie obyło się bez ofiar. Dodam jeszcze, że pożar w Nosowie ugasiły w końcu inne jednostki.

Zdjęcie Jelcza z menu strony: Moto-Foto-PRL

Zdjęcia z rozbitym Jelczem znajdziecie po kliknięciu na poniższą miniaturkę: