Rząd jednak nie wprowadzi wyższej akcyzy dla starszych pojazdów? Podobno UE na to nie pozwoli

volkswagen_lt35_2006

W nawiązaniu do tekstu:

Rząd chce objąć akcyzą także auta dostawcze – od 13-letniego auta mamy płacić nawet kilka tysięcy

Od kiedy pojawiły się pierwsze informacje o planowanych zmianach w akcyzie, w mediach trwa prawdziwa burza. Wiele osób nie kryje oburzenia z faktu, że na nowych przepisach straciłyby osoby kupujące samochody najstarsze, a więc w domyśle obywatele najubożsi. Jak jednak podał wczoraj „Dziennik Gazeta Prawna”, powołując się na opinie kancelarii prawnych, jest bardzo mało prawdopodobne, że nowe prawo wejdzie w życie.

Chodzi tutaj o układ proponowanych przepisów, zgodnie z którym im samochód będzie starszy, tym wyższa będzie akcyza. Coś takiego jest niezgodne z zasadami Unii Europejskiej, o czym władze naszego kraju już raz się przekonały. Mowa tutaj o wyroku Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, który w 2007 roku zabronił wprowadzenia w Polsce wyższych stawek akcyzy dla pojazdów mających co najmniej 2 lata. Dlaczego? Zdaniem Trybunału, warunkowanie akcyzy od wieku pojazdu jest utrudnieniem dla importu pojazdów używanych z zagranicy. To zaś bezpośrednie pogwałcenie unijnych swobód przepływu towarów.

Mówiąc krótko, akcyza musi być więc tak samo wysoka dla samochodów nowych, jak i dla samochodów używanych, niezależnie od ich wieku. Gorzej, że inny element proponowanych przepisów, czyli objęcie akcyzą także samochodów dostawczych, żadnych zasad nie łamie. Jedyne, z czym jest on sprzeczny, to zdrowy rozsądek. Pozwolę sobie tutaj bowiem przypomnieć dwa przykłady, wyliczone według proponowanych przez rząd składek. Chcąc sprowadzić z Niemiec 2,7-litrowego Mercedesa Sprintera 316 CDI z 2003 roku, wycenionego na około 16 tys. złotych (4 tys. euro), akcyza wyniosłaby aż 25 proc. wartości całego pojazdu (4,1 tys. złotych). Co więcej, w przypadku samochodu o mniejszej wartości, na przykład Volkswagena LT 2.5 TDI z 1998 roku, wycenionego na około 8 tys. złotych (2 tys. euro), akcyza byłaby równa aż połowie ceny zakupu (również 4,1 tys. złotych).