Rosyjscy przewoźnicy są w tragicznej sytuacji – nie ma ładunków, nie ma płatności, nie ma perspektyw

kamaz_m1842_test

Peterburski dziennik biznesowy „Деловой Петербург” opublikował wczoraj tekst na temat sytuacji lokalnych przewoźników drogowych. Sytuacja ta jest po prostu tragiczna, co ma oczywiście związek z ograniczeniami w handlu między Rosją a Unią Europejską, dotyczącymi przede wszystkich unijnej żywności. Nie ma więc co się dziwić, że na koniec przyszłego miesiąca planowany jest masowy protest firm transportowych, mający zwrócić uwagę władzy na kilka palących problemów.

Pierwszym z tych problemów jest naturalnie brak ładunków – w samych tylko okolicach Petersburga, które można przecież nazwać regionem całkiem nieźle rozwiniętym, pierwszy kwartał 2015 roku przyniósł ponad dwukrotny spadek ilości ładunków, osiągając najniższy poziom w całej obecnej dekadzie. Ta ładunkowa katastrofa poszła naturalnie w parze z drugim problemem, którym jest obniżanie kosztów transportu o nawet 50 proc., sprawiające, że przewozy drogowe stały się branżą o ujemnym bilansie. Trzeci problem jest zaś taki, że jak już firma transportowa znajdzie jakieś zlecenie to i tak może paść ofiarą niewypłacalności przedsiębiorców z innych branż, którzy coraz częściej zalegają z płatnością po nawet trzy miesiące.

A wszystko to ciągnie za sobą firmy leasingowe, które nie otrzymują spłat, dealerów ciężarówek, którzy nie otrzymują zamówień, a także kierowców, którzy nie utrzymują wynagrodzeń.