Wiele osób narzeka, że producenci samochodów dostawczych od kilku lat przesadzają z ograniczeniem pojemności silników. Dla przykładu, Renault Trafic kupimy dzisiaj wyłącznie z dieslem o pojemności 1,6 litra i będzie to diesel z jedną lub z dwiema turbinami. Jeśli jednak spojrzymy o jakieś 30 lat wstecz, szybko okaże się, że średniej wielkości samochody dostawcze z niewielkimi silnikami, a wśród nich także i Renault Trafic, to zjawisko o bardzo długiej tradycji.
Nad tekstem widzicie Renault Trafic, którego zdjęcie podesłał mi dzisiaj Czytelnik Norbert. Jego to samochód należący na początku lat 90-tych do jego ojca i wyposażony w silnik o mocy zaledwie 48 KM. Moc ta generowana była z benzynowej jednostki o pojemności zaledwie 1,4 litra, montowanej swego czasu także do malutkiego Renault 5, czy też do kompaktowego Renault 9. Pozostaje jednak pytanie, czy ważący około 1200 kilogramów i wysoki na 2 metry Trafic miał prawo ruszać z takim silnikiem z miejsca? No cóż, trudno było tutaj oczekiwać jakiejkolwiek dynamiki, a utrzymanie 100 km/h było wyzwaniem, co jednak nie zmienia faktu, że benzynowe, 48-konne Renault okazało się naprawdę wdzięczną maszyną. Doskonale radziło sobie z wakacyjnymi wyjazdami, typowo handlowymi trasami do Niemiec, a nawet kilkukrotnie zarobiło na siebie wioząc robotników budowlanych z okolic Nowego Sącza do Niemiec oraz do Austrii.
A na koniec chciałbym zwrócić uwagę na pewną nadwoziową ciekawostkę w postaci widocznej na zdjęciu atrapy chłodnicy, która tworzyła z reflektorami równą powierzchnię. Nie było to często spotykane w tym modelu, z lat 1981-1989, jako że wiele egzemplarzy miało „grill” wystający na dobre kilkanaście centymetrów do przodu. Dlaczego? Takie rozwiązanie było koniecznością, o ile ktoś chciał mieć pod maską 2,1-litrowego diesla, skutecznie wypełniającego niewielką komorę silnika.
A tak Trafic pierwszej generacji wyglądał wewnątrz:
