Pozostawienie ciężarówki na święta w innym kraju a kwestia kabotażu, na przykładzie polskiej firmy w Norwegii

kabotaz_norwegia_scania_polska

Dodatkowe informacje, sprostowanie oraz cała sprawa z punktu widzenia właściciela ukaranej firmy transportowej czekają TUTAJ, zapraszam.

Popularny norweski magazyn branżowy „Transport Magasinet” pisał dzisiaj na temat ukaranego przewoźnika z Polski. Całość jest o tyle interesujące, że warto napisać o niej kilka zdań. Oto bowiem biała Scania serii R została zatrzymana przed norweskich funkcjonariuszy drogowych, a jej użytkownika, polską firmę jeżdżącą dla dużego duńskiego przedsiębiorstwa, ukarano za nielegalny kabotaż. Nie był to jednak kabotaż jak każdy inny, w którym ciężarówkę przyłapano na wykonywaniu zbyt dużej liczby krajowych tras. Tutaj sprawa była bardziej skomplikowana, gdyż prawdopodobnie w związku z Nowym Rokiem auto stało przez pewien czas w Norwegii bez kierowcy i to właśnie przez to przewóz stał się niezgodny z przepisami.

Wszystkie dokumenty wskazują na to, że 28 grudnia auto pojawiło się w Norwegii i dzień później zostało załadowane. Następnie pozostawiono je w Bergen, gdzie czekało na powrót kierowcy. Problem jednak w tym, że nawet kiedy ciężarówka stała na parkingu, upływał czas, w którym można legalnie podjąć się kabotażu. Przypomnijmy, że czasem tym jest tydzień od czasu przyjechania do obcego kraju z jakimś ładunkiem. Kiedy więc w ostatnich dniach kierowca przyleciał do Bergen samolotem i wsiadł do pojazdu, nie powinien był robić kabotażu, bo zgodnie z dokumentami auto było w Norwegii nieprzerwanie od 28 grudnia, czyli od znacznie więcej niż tygodnia.

Co więcej, w czasie gdy ciężarówka stała sobie w Bergen, w Norwegii zmieniły się w przepisy. Od 1 stycznia 2015 roku na wszystkich osiach zestawu trzeba mieć tam zimowe opony, a ponadto konieczne jest elektroniczne płacenie za drogi w systemie AutoPASS. Tymczasem naczepa Scanii była na letnich oponach i nie miała urządzenia AutoPASS. Za wszystkie przewinienia łącznie polska firma otrzymała karę wynoszącą 35 tys. koron, czyli około 17,5 tys. złotych.

Zdjęcie: Statens vegvesen