Polskie naczepy bimodalne z lat 90-tych – mogły wisieć nad torami, bez wykorzystywania wagonów

„Roadrailer” to amerykańskie określenie naczepy, która może być ciągnięta zarówno przez samochód, jak i przez lokomotywę. Rozwiązanie to opracowano w USA już w latach 50-tych i wykorzystuje się tam do dzisiaj. Mało kto jednak wie, że na początku lat 90-tych z podobnym rozwiązaniem kombinowano także w Polsce. Opowiada o tym początkowy fragment dawnego reportażu TVP1.

Dalsza część tekstu czeka pod filmem.

Jak widać, założenie bimodalnych naczep jest bardzo proste – wystarczy ustawić je na torach i podpiąć do specjalnego, kolejowego wózka. Nie trzeba więc wjeżdżać na żaden wagon, nie trzeba wykonywać skomplikowanych manewrów i nie trzeba podnosić naczepy dźwigiem. Co też istotne, naczepa znajduje się tutaj tylko minimalnie wyżej, niż w przypadku przejazdu drogą. W czasach, gdy niskopodwoziowe wagony nie były jeszcze normą, coś takiego było bardzo istotne. W końcu infrastruktura kolejowa też może mieć ograniczenia wysokości.

Dlaczego jednak opisywany system nie zadomowił się w polskim transporcie? Szczerze mówiąc, poza Ameryką, bimodalne naczepy mało gdzie się przyjęły. Dla przykładu, Wielka Brytania testowała je już w latach 60-tych, lecz uznała system za niezbyt opłacalny. Do podobnych wniosków doszło się też w Nowej Zelandii, czy też w Australii. Co więcej, nawet w Stanach Zjednoczonych, gdzie „roadrailery” masowo użytkuje się już od kilkudziesięciu lat, opisywany system zaczyna odchodzić do przeszłości. Dlaczego? Chodzi tutaj przede wszystkim o ograniczenia sprzętowe.

Wiszenie na kolejowych wózkach okazało się dla naczep bardzo wykańczające. Dlatego też naczepy typu „roadrailer” muszą mieć wzmocnione podwozia, skutkujące niższą ładownością i wyższym spalaniem na drodze. Co więcej, pomimo stosowania tych wzmocnień, szosowo-torowe szybciej się zużywają, wymagając częstszej wymiany. A że nie są to pojazdy tanie, eksploatacja „roadrailerów” robi się po prostu zbyt kosztowna.

Bimodalne naczepy mają też poważną konkurencję. W Europie wybrano po prostu wożenie naczep na wagonach, co nie generuje tak wielu problemów sprzętowych. W Stanach Zjednoczonych wygrywają zaś kontenery, które są bardziej praktycznie, a do tego można je ustawiać jeden na drugim. Ułatwia to ich składowanie, a w dalekobieżnych trasach przebiegających przez pustkowia, przy udziale lokomotyw spalinowych, pozwala wręcz na piętrowe ustawianie na wagonach.

Roadrailer z USA: